Marlon Brando i Anna Kashfi
Anna w sądzie pokazywała siniaki, które były efektem zachowania jej byłego męża. Po 12 latach walki sąd przyznał prawo do opieki nie jej, a Marlonowi. Stało się tak, bo wyszło na jaw, że Anna ma problem z narkotykami i alkoholem, a także stosuje przemoc wobec nastolatka.
Ok, więc Marlon wygrał. Wydawałoby się, że na tym sprawa się zakończy. Żyli długo i szczęśliwie... Niestety nie. Brando nie miał ochoty być ojcem na pełen etat. Christiana wychowywały nianie i służba gwiazdora. Żył trochę w Hollywood, a trochę na prywatnej wyspie Tetiaroa, niedaleko Haiti. Tam Marlon Brando sprowadzał mnóstwo kobiet, a związki z niektórymi kończyły się tak, że Chrisitan miał coraz więcej rodzeństwa. Po latach powiedział w jednym z wywiadów: - Moja rodzina cały czas się rozrastała. Było tak, że jak siadałem do stołu na śniadanie, pytałem: "A ty kim jesteś?". Gdy Christian miał 14 lat, Anna porwała go. Obiecała gangsterom, że da im 10 tys. dolarów, jeśli "przechowają" go na jakiś czas. Anna jednak ostatecznie nie zapłaciła bandziorom. Marlon musiał zatrudnić prywatnych detektywów, by uratowali jego syna.