"Za często byłam sama, to nie służy małżeństwu"
Wybrankiem aktorki okazał się operator filmowy Krzysztof Winiewicz, który wcześniej wzdychał do Beaty Tyszkiewicz. Niestety młoda para żyła częściej na odległość, bo mąż był niezwykle zapracowany.
- Jego wiecznie nie było w domu. Wtedy kręciło się inaczej. Plany zdjęciowe ciągnęły się miesiącami, były w różnych odległych miejscach kraju. A ekipa, jak w koszarach, spędzała ze sobą cały czas, od rana do wieczora. Zdarzało się, że nie widywaliśmy się przez kilka tygodni. Za często byłam sama, to nie służy małżeństwu - wyznała w Onecie.