Matrix Zmartwychwstania - recenzja Blu-ray od Galapagos

Od wielu lat śledzę rynek nośników i mam następujące przemyślenia: o klienta bardziej dbają mali, niezależni dystrybutorzy niż wielcy gracze. Arrow, Eureka czy Powerhouse rozpieszczają kinofilów grubymi bookletami, plakatami, pocztówkami i godzinami sensownych dodatków. Natomiast edycje Blu-ray ich mainsteamowej konkurencji coraz częściej pod względem bonusów wypadają po prostu blado.

Zdarzają się jednak momenty, kiedy wkładając do odtwarzacza świeżutką nowość któregoś z hollywoodzkich studiów, czujemy, że Mikołaj przyszedł wcześniej. I tak jest w przypadku najnowszego, czwartego "Matriksa".

Pod względem dodatków wydanie bije na głowę większość rzeczy wydanych ostatnio przez Warnera. Dostajemy bowiem ponad 100 minut materiałów zabierających nas za kulisy filmu. I o ile do samego "Matrix Zmartwychwstania" mam kilka zastrzeżeń, o tyle wszystkie bonusy obejrzałem z wielką przyjemnością.

Najwięcej informacji dostarcza ponad półgodzinny, miejscami bardzo osobisty making of "Resurrecting The Matrix". Dowiadujemy się z niego m.in. o dramatycznych okolicznościach, w jakich Lana Wachowski podjęła decyzję o wskrzeszeniu swoich bohaterów, ale też o całym procesie przygotowań, kompletowaniu ekipy czy pisaniu scenariusza.

Świetnie wypadają też materiał, w którym obsada próbuje streścić całą trylogię ("No One Can Be Told What The Matrix Is") czy prawie 50-minutowy blok anatomii dziewięciu scen z udziałem obsady i ekipy ("Neo x Trinity: Return to the Matrix").

Łącznie to siedem kalorycznych rzeczy, w których mowa jest nie tylko o najnowszym filmie, ale też fenomenie trylogii i jej wpływie na popkulturę, całą branżę i kilka pokoleń widzów. Bez blooperów, trailerów i innej straty czasu. Mocne 9/10.

Obraz: 1080p HD, 16x9 2.4:1, dźwięk: Dolby Digital 5.1 (polski lektor), Dolby Atmos-TrueHD (angielski), napisy: polskie (film i dodatki).