"Miasto 44": 3000 godzin montażu dźwięku
Ponad 3 tysiące godzin spędzonych na montażu dźwięku, kilkanaście miesięcy pracy ekipy specjalistów ze studia CAFE OLE, do 20 torów dźwiękowych na planie równocześnie i 5 tygodni miksowania finalnej wersji - tak powstawała ścieżka dźwiękowa *"Miasta 44", który 19 września wejdzie do kin w całej Polski, a w tym tygodniu stanie do konkursu głównego Festiwalu Filmowego w Gdyni.*
Teraz, gdy film dostępny będzie dla szerokiej publiczności na wielkim ekranie, widzowie przekonają się jak olbrzymi ładunek emocjonalny niosą nie tylko dojmujące realizmem zdjęcia, ale także niezwykły realizm dźwięku. „Miasto 44” w reżyserii Jana Komasy to bowiem jedna z najbardziej skomplikowanych i niezwykłych produkcji pod względem warstwy dźwiękowej w polskim kinie, wypracowanej według najlepszych światowych standardów.
ZOBACZ ZWIASTUN FILMU:
- Dźwięk jest w filmie potężnym nośnikiem emocji, niewidzialnym elementem narracji, bez którego nie byłoby magii kina. „Miasto 44” jest pod tym względem produkcją absolutnie wyjątkową – mówi Bartosz (Bartez) Putkiewicz, odpowiedzialny za dźwięk „Miasta 44”, współtwórca i współwłaściciel Cafe Ole, jednego z największych studiów dźwiękowych w Polsce, które pracowało nad ścieżką dźwiękową filmu. I dodaje: po bardzo trudnej produkcji pierwszego na świecie dramatu wojennego non fiction „Powstanie Warszawskie” była to dla nas jeszcze trudniejsza i jak dotąd najbardziej wymagająca realizacja dźwięku w filmie. Trudność wynikała z niezwykle dynamicznej akcji, zdominowanej przez sceny zbiorowe i niespotykanego poziomu szczegółu w warstwie dźwiękowej. Chcieliśmy nie tylko oddać realizm tamtego czasu, ale też stworzyć magiczny klimat tego filmu - pełnego kolaży i nierealnych, niemal baśniowych scen.
Wszystkie etapy tworzenia ścieżki dźwiękowej filmu były bardzo skomplikowane i zajęły znacznie więcej czasu niż odbywa się to przy produkcji innych filmów. Odtworzono setki realistycznych dźwięków – m.in. prawdziwe odgłosy strzałów z różnych rodzajów broni z okresu II Wojny Światowej (m.in. vis, pepesza czy sten). Na planie nagrywano do 20 torów dźwiękowych jednocześnie, w tym do 15 mikrofonów indywidualnych, a zanim film trafił do postprodukcji przygotowano aż 10 roboczych wersji ścieżki dźwiękowej, w porównaniu do 2-3, które powstają zazwyczaj. Same „gwary”, czyli głosy osób znajdujących się w tle i często zupełnie niewidocznych, nagrywano dwa tygodnie.
Pracy nad efektami synchronicznymi, tzw. foley, czyli odgłosami bliskiego tła zsynchronizowanymi z obrazem, np. dźwięki ruchu osób, przesuwania przedmiotów czy odbezpieczania broni podjęło się Studio Pro-Ton. - Przeważnie nagranie i montaż efektów foley zajmuje od 150 do 250 godzin w zależności od skali trudności i długości filmu. W przypadku takiej produkcji, jak "Miasto 44" na precyzyjne odwzorowanie dźwiękowej rzeczywistości potrzeba było aż 500 godzin, a więc dwukrotnie tyle czasu. Analogicznie - dwukrotnie więcej rekwizytów: ziemi, piachu, kamieni, butów, wody, łusek od pocisków, szkła, metalu, a także ludzi.
Nad montażem dźwięku „Miasta 44” pracowano z niezwykłą pieczołowitością. Za pomocą „atmosfer” i innych dźwięków, zbudowano to, co dużo trudniej pokazać obrazem, np. uczucie pustki i osamotnienia bohatera czy strach i ekscytację przed akcją, które słychać w oddechach młodych powstańców w scenie ataku w szkole. Każde ujęcie, każda scena wymagała opracowania dziesiątek dźwięków.
- Wiele dźwięków z planu trzeba było połączyć ze sobą w nieuchwytny sposób, np. gdy jedną scenę tworzyły ujęcia nagrywane w dwóch różnych lokacjach, a więc dwóch różnych środowiskach akustycznych. Osobiście jestem szczególnie zadowolony ze sceny wybuchu Borgwarda, niemieckiego pojazdu bojowego. W odgłos eksplozji zostały wplecione krzyki ludzi - tak jakby fala uderzeniowa przeniosła w zaświaty dusze nieszczęśników, którzy tam zginęli. Dzięki takiemu zabiegowi scena niesie więcej emocji i informacji. Jest groźniejsza, bardziej intrygująca. W zasadzie każda minuta filmu zawiera ukryte lub dyskretnie zmodyfikowane dźwięki - tak by widz nie tyle słyszał, co chłonął film – tłumaczy Bartosz Putkiewicz z Cafe Ole.
Zgranie, czyli ostateczne miksowanie dźwięku filmu odbyło się w Alvernia Studios i trwało aż pięć tygodni, podczas gdy standardowo, nawet przy skomplikowanej produkcji zabiera to jedynie dwa tygodnie. Miksowano około 400 tracków, czyli śladów dźwiękowych, co jest w polskim kinie ewenementem. Z tego 2 tygodnie zajęło zgranie przygotowane na specjalny pokaz na Stadionie Narodowym, który obejrzało 12 tysięcy osób, co też stanowi polski, a może i światowy rekord dla projekcji poza kinem.
- Bogactwo dźwięków „Miasta 44”, ich różnorodność i realizm w pełni odczuwa się oglądając film w warunkach kinowych. Dlatego zapraszam do kin, nawet tych, którzy widzieli już film na Stadionie Narodowym. Przekonają się, że ich odbiór będzie zupełnie inny. Filmy powstają bowiem, by oglądać je w kinie - by w tym ciemnym teatrze obrazu i dźwięku doświadczyć czegoś magicznego - podsumowuje Putkiewicz, który na czele ekipy specjalistów z Cafe Ole pracował nad dźwiękiem filmu we współpracy z fachowcami od efektów synchronicznych z Pro-Ton studio oraz z reżyserem dźwięku, Danielem Pellerinem.