„Koszmar, piekło”
Później braci ciotecznych osadzono w celach i wtedy nadszedł dalszy ciąg koszmaru.
- Na kilkunastu metrach stłoczono około trzydziestu więźniów. Przez cały czas uwięzienia spaliśmy na gołym betonie. Mowy nie było nie tylko o jakiejkolwiek pryczy, ale nawet o jakimś łachmanie czy wiązce słomy pod głowę – wspominał Tadeusz.
- Bicie i szykany. Jedną z najczęstszych była tzw. żabka. To był koszmar, piekło. W tych strasznych warunkach dotrwaliśmy do procesu.
Tadeusz dostał pięć lat, Mieczysław trzy. Ale wtedy uśmiechnęło się do nich szczęście. W sierpniu 1945 roku ogłoszono amnestię i wypuszczono więźniów. Postawiono jednak warunek: mieli się meldować regularnie na komendzie.
- Mietek był bardziej hardy i oświadczył, że nie będzie się meldował – dodawał. – Jakoś mu się upiekło, bo go już nie ciągali.