W obronie bohatera
Załuski bronił również swojego bohatera, któremu krytycy zarzucali duchową pustkę; nie podobało im się również, że po stawieniu czoła tak wielkiemu dramatowi, nie przeżył wielkiej wewnętrznej przemiany.
- Zdaniem naszej elity intelektualnej i naszej krytyki interesujący może być tylko ktoś sfrustrowany, nieprzystosowany. Jest to jakby nasza narodowa wersja amerykańskiego „supermana”; tytan neurastenii. Bohater, lekarz epidemiolog, uważa, że bez wielkich słów i wielkich motywów powinien zrobić, co do niego należy. Robi więcej, daje z siebie wszystko - mówił w "Kinie". - Bohater jest jedyną osobą podejmującą działanie. Reguła jest inna: przeczekać, zwalić na innych. Pełni więc funkcję podwójną: nie tylko działa, ale swoim działaniem oskarża innych. Zrobiłem „Zarazę” także dlatego, że wartości, jakie reprezentują bohaterowie – rzeczowość, działanie – wydają mi się najcenniejsze.