''Piękny polonus''
Podczas jednego z recitali w oko wpadł jej pewien mężczyzna...
- Wypatrzyłam go, stojąc na estradzie, siedział w pierwszym rzędzie – opowiadała "Claudii". - "Piękny polonus", pomyślałam. Tymczasem okazało się, że to dyrektor instytutu, którego polska sekcja zorganizowała mój koncert…
Mężczyzna nazywał się Arnold Seidner i wkrótce został mężem aktorki.
- Porozumieliśmy się od pierwszego spotkania, choć on nie znał słowa po polsku, a ja tylko angielskie archaizmy ze sztuki Witkacego. Wierzę, że wszystko jest zapisane w górze… - opowiadała Krafftówna.