Kolejne tragedie
Ich małżeństwo, choć szczęśliwe, trwało zaledwie pół roku.
Seidner, tak jak i Gazda, zmarł na zawał serca. Aktorka ciężko przeżyła jego śmierć, choć obiecała sobie, że nigdy się nie podda. Była wdzięczna za każdą chwilę, którą mogła spędzić z mężem, i starała się nie załamywać. Poświęciła się pracy i postanowiła nie opuszczać Ameryki.
- Wróciłam, kiedy w Polsce skończył się komunizm i przyszła wolność. Ale i tak następnych dziesięć lat jeździłam w tę i we w tę – tłumaczyła w "Claudii".
Tymczasem jej jedyny syn Piotr zamieszkał z rodziną w Kanadzie. W 2009 r. Krafftówna otrzymała kolejny cios, dowiadując się o jego śmierci. Jak sobie radziła po tych tragediach?
- Bardzo pomagają pigułki. Najpierw przychodzi otępienie, a potem trzeba spróbować jakoś z niego wyjść. W końcu pozostaje blizna, dotkliwa, wyraźna, własna - mówiła Remigiuszowi Grzeli w książce "Krafftówna. W krainie czarów".