Minęła prawie połowa 2024 roku, a w kinach bieda piszczy. Największe filmowe klapy finansowe tego półrocza
Ten rok nie jest specjalnie pozytywny dla wytwórni filmowych. Na każdą hitową "Diunę 2", czy "Godzillę x Konga" przypada co najmniej kilka rozczarowań finansowych. Spójrzmy na największe klapy ostatnich 7 miesięcy.
Hollywood roku pańskiego 2024 nie ma raczej zbyt wielu powodów do zadowolenia. Warner Bros. wyszedł na plus po dobrych wynikach finansowych "Diuny 2" i "Godzilla x Kong", a Disney niedawno rozbił bank filmem "W głowie się nie mieści 2" i pewnie zmiecie konkurencję w lipcu za sprawą "Deadpoola i Wolverine'a", ale poza tym daleko jest szukać wielkich przebojów. Zdecydowanie więcej było powodów do smutku niż świętowania.
Największe filmowe klapy finansowe 2024 roku
A kto powodów do rozczarowania miał najwięcej? Cóż, tutaj można zacząć od "Furiosy: Sagi Mad Max", też od Warnera, która przy budżecie produkcyjnym wynoszącym 168 mln dolarów przyniosła ze sprzedaży biletów... 168 mln dolarów w globalnym box offisie. I chociaż może się wydawać, że osiągnięto perfekcyjny balans, to jednak doliczając koszty dystrybucji i marketingu, to nagle szala zdecydowanie zaczyna się przechylać w kierunku klapy, aniżeli sukcesu.
Dalej mamy np. "Istoty fantastyczne" z Ryanem Reynoldsem w jednej z głównych ról, czyli film familijny w reżyserii Johna Krasinskiego (Jima z "The Office"), autora m.in. "Cichego miejsca". Tutaj pomimo rozczarowującego wyniku 33 mln w pierwszy weekend od premiery, film trochę się odbił i przyniósł przychody rzędu prawie 200 mln dolarów, ale niestety nadal zabrakło mu sporo do tego, by się zwrócił. Budżet wynosił ponad 110 mln dolarów i jak podaje Variety, do wyjścia na plus zabrakło co najmniej 75 mln ze sprzedaży biletów.
Znacznie gorzej w tym zestawieniu wyszedł "Kaskader", który przy obsadzie w postaci Ryana Goslinga i Emily Blunt oraz budżecie wynoszącym 140 mln dolarów przyniósł przychody rzędu 171 mln - tutaj warto podkreślić, że produkcja jeszcze jest dostępna w niektórych kinach, więc ten wynik może stopniowo iść do góry. Podobnie słabo wypadła "Madame Web", która przebiła magiczną barierę 100 mln dolarów przychodu przy 80 mln budżetu, ale produkcja z Dakotą Johnson została totalnie zamordowana przez krytyków i widzów, którzy równali film z ziemią, więc sukcesem byśmy tego nie nazwali.
Jednak bezdyskusyjnie największą tegoroczną klapą, której prawdopodobnie już nic nie przebije, jest "Argylle". Za filmem stał Apple we współpracy z Universalem, którzy dali Matthew Vaughnowi ("Kick-ass", "Kingsman") 200 mln dolarów, a te pozwoliły mu zatrudnić do obsady Henry'ego Cavilla, Sama Rockwella, Samuela L. Jacksona, Bryce Dallas Howard, Bryana Cranstona, Duę Lipę i Johna Cenę. Efekt? Totalna klapa, beznadziejne oceny od widzów i krytyków i jeden z największych niewypałów ostatnich lat. Film zarobił w kinach 96 mln dolarów, co nie jest nawet połową jego budżetu, a co dopiero jakbyśmy dodali koszty marketingu i dystrybucji.