Zawalił test na cierpliwość
Luukkainen szybko zmienił zasady gry, zaczął czekać kilkanaście dni, by móc zabrać kilkanaście przedmiotów naraz. Chciał nie tylko stołu, ale i krzeseł. Bo jak można mieć jedną rzecz bez drugiej?
Twórca nieświadomie udowodnił sobie, że nie umie się cieszyć drobiazgami i przede wszystkim brak mu cierpliwości.
I o ile pod względem formalnym „Moje rzeczy” są sprawnie zrealizowanym filmem, o tyle z Luukkainena żaden wielki eksperymentator. Finowi brakuje dyscypliny i pomysłu na przeprowadzenie badania na samym sobie. Wymyśla reguły i łamie je już kilkanaście dni po rozpoczęciu eksperymentu. Choć rzeczywiście dzięki temu ujawnia realne problemy, z którymi zmaga się jego pokolenie.