Mówił o przyszłości Polski. Boi się tego, co będzie po odejściu PiS
Łukasz Orbitowski jest od wielu lat jednym z ciekawszych polskich pisarzy. To także postać, która często zabiera głos na temat ważnych wydarzeń w naszym kraju. W rozmowie z magazynem "Gala" Orbitowski wypowiedział się m.in. na temat tego, jak widzi przyszłość Strajku Kobiet oraz co może się stać, gdy PiS zostanie odsunięty od władzy.
Łukasz Orbitowski to twórca kilku uznanych przez czytelników i krytykę powieści ("Inna dusza", "Kult"). Jest laureatem Paszportu "Polityki", był nominowany do Nagrody Literackiej "Nike". Gdy już się wypowiada w mediach społecznościowych na tematy polityczne, to jego słowa zwracają uwagę wielu internautów. Orbitowski był jednym z pisarzy, którzy wsparli Strajk Kobiet.
W ostatniej rozmowie z magazynem "Gala" został zapytany właśnie o to, jak widzi przyszłość ruchu, który walczy m.in. przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Orbitowski przyznał, że jest raczej pesymistycznego zdania. "Istnieje niebezpieczeństwo, że osoby, które przewodzą Strajkowi Kobiet, nie zdołają przekuć tego ruchu na coś więcej. Jest obawa, że zostanie to rozmienione na drobne" – powiedział.
Wyraził także obawę, co się stanie, gdy PiS rzeczywiście straci władzę. "Wszyscy teraz krzyczą 'je*ać PiS' i 'wypie*dalać' i jest to słuszny postulat. Tylko co będzie, jak już ten "wyje*any" PiS sobie "wypi**doli"? Co wtedy? Nie słyszałem żadnego pomysłu na to, co ma być potem i być może nawet Strajk Kobiet nie jest od tego. To ruch kontestujący władzę, ale powstał wskutek jednego wyroku. (…) Idą ciężkie czasy, przede wszystkim ekonomicznie. Ciężkie czasy radykalizują ludzi. W konsekwencji czego można obawiać się zradykalizowania sceny politycznej i moim zdaniem nic dobrego się z tym nie wiąże, choć chciałbym się mylić" – przyznał.
Gdy dziennikarka Sandra Hajduk zapytała go o to, jak PiS traktuje kulturę, Orbitowski wyznał, że chciałby, aby władza odnosiła się do niej w inny sposób i widziała ją jako zjawisko wielowymiarowe. "W tej chwili mamy wyraźny podział między kulturą oficjalną, symbolizowaną - czy chcemy czy nie - przez Zenka Martyniuka i kulturę kontestującą, czyli sprzeciwiającą się władzy. Wydaje mi się, że rządy PiS-u co najwyżej uwypukliły coś, co działo się wcześniej, czyli pogardliwy stosunek do kultury, który był obecny także w przypadku wcześniejszych ekip, mam tu na myśli przede wszystkim kwestie finansowe" – dodał.
Mimo swojego pesymizmu, Orbitowski nie boi się o swoją przyszłość. Jest przekonany, że da sobie radę, bo ludzie nadal będą czytać książki. A jeśli nie będzie mógł już ich pisać, to znajdzie inny sposób. "Może dadzą mi do napisania serial - jeden już powstaje. Mogę snuć opowieści na YouTube albo pisać słuchowiska. Ja jestem opowiadaczem. Może będą mnie kiedyś pokazywali w muzeum, że był kiedyś ktoś, kto pisał rzeczy drukowane nie wiadomo po co" – zażartował. Jedno jest pewne – jest już on na tyle wyrobioną marką, że zawsze znajdzie sobie zajęcie.