Zombeavers
Zaczyna się klasycznie. Kanister z podejrzaną cieczą pochodzący z ośrodka badawczego trafia do rzeki, gdzie żłopać toksyczne związki może do woli i flora, i fauna. Tymczasem nad pobliskie jezioro przyjeżdża grupa młodych, szczupłych i powabnych, dla której będzie to prawdopodobnie ostatni urlop. Bo zmutowały... bobry. I wstają z martwych. Absurdalny pomysł przeobraził się, zgodnie z oczekiwaniami, w absurdalny film, ale robiący miłośnikom kina kuriozalnego dobrze. No i reżyser, amerykański komik, Jordan Rubin, zrezygnował z komputerowego efektu na rzecz animatroniki, dzięki czemu co ma być futrzane, futrzanym pozostaje.