"Dżentelmeni" ("The Gentlemen")
"Porachunki", "Przekręt", a potem długo, długo nic. Bo przecież ciężko nazwać "Revolver" czy "Rock'N'Rollę" filmami godnymi zapamiętania, a i o fakcie nakręcenia "Sherlocka Holmesa" wielu już zapomniało. Guy Ritchie od lat kojarzony był głównie z dwoma pierwszymi filmami, którymi na prawie dwie dekady ustawił sobie poprzeczkę zbyt wysoko. By dziś ją wreszcie przeskoczyć.
Jego "Dżentelmeni" to historia zamykającego swój marihuanowy biznes w Wielkiej Brytanii Amerykanina Michaela Pearsona (Matthew McConaughey), którego wykiwać chce również kręcący na Wyspach swoje biznesy rodak (znany z "Sukcesji" Jeremy Strong). Co więcej, cały plan przejścia na spokojną emeryturę pokrzyżować może detektyw-szantażysta (kapitalny Hugh Grant) oraz banda aspirujących zawodników MMA z charyzmatycznym i starającym się utrzymać ich w ryzach Trenerem (genialny Colin Farrell).