Zdzisław Najmrodzki
Zdzisław nie chciał pracować dla kogoś, wolał na własny rachunek. Charyzmą zjednał sobie grupę 18-20-letnich chłopaków, którzy razem z nim okradali Pewexy na Śląsku. Szacuje się, że grupa Najmrodzkiego obrabowała 70-80 Pewexów i sklepów futrzarskich. To może też być tylko część legendy o Najmrodzkim, bo faktycznie sąd po latach udowodnił mu tylko 6 napadów.
- Było to "włamywanie na plakat". Alarmy w Pewexach były, ale słabe. Okna zwykle w ogóle ich nie miały. Złodzieje wycinali w szybie otwór, wchodzili do środka, a od zewnątrz naklejali na dziurę plakat. Kradli ubrania jeansowe, alkohole, czekoladę, sprzęty gospodarstwa domowego. Potem te rzeczy sprzedawane były na bazarach - wspomina Andrzej Gaas, dziennikarz "Kulis" w programie "Wielkie napady PRL-u".
Najmrodzki i świta kradli też samochody. Tu też wypracowali sobie własną technikę. Najpierw wycinali gumowe zabezpieczenie wokół tylnej szyby, potem podważali ją, a następnie jeden ze złodziei wciskał się do środka auta. Odjeżdżali jak gdyby nigdy nic, parkowali w swojej melinie, a następnie fałszowali dokumenty pojazdu. Byli dobrze przygotowani. Ekipa Zdzisława z jednego urzędu ukradła wcześniej dokumenty potrzebne do rejestracji samochodu, a z innego pieczątki, by te papiery podbić.