Sceniczny debiut
Chociaż w szkole nigdy nie występowała w żadnych przedstawieniach i nie ciągnęło jej na scenę, sporo wiedziała o aktorstwie - jej rodzice pracowali w teatrze, mama jako kasjerka, ojciec zaś był administratorem. Młoda Kossobudzka spędzała tam wiele czasu, chętnie oglądała spektakle i obserwowała artystów.
- Życie ich wydawało mi się biedne, ale zawód fascynujący prawie tak jak medycyna - pisała we wspomnieniach opublikowanych w "Ekranie".
Po maturze postanowiła zdawać do warszawskiej szkoły teatralnej - datę egzaminu wyznaczono na 3 września 1939 r.
- Zaczęłam już szykować rzeczy na wyjazd i wszystko wzięło w łeb 1 września. Rano wyleciały szyby w oknach od pierwszej hitlerowskiej bomby - opowiadała. Kossboudzka, przebywająca w Grodnie, nie miała pojęcia, co robić - wtedy na ulicy spotkała aktora, który namówił ją, by zgłosiła się do teatru, ponieważ jedna z artystek jest chora i potrzebują zastępstwa. I w ten sposób udało się jej zadebiutować na scenie.