Rodzinny dramat
Kossobudzka, ciężko doświadczona przez wojenne wydarzenia, marzyła o założeniu szczęśliwej rodziny - nie posiadała się więc z radości, gdy na świat przyszedł ich syn Dyzma (imię wybrał dla chłopca Aleksander Zelwerowicz). W 1964 r. doszło do tragedii - Dyzma, kochający górskie wspinaczki, zginął tragicznie zasypany lawiną w Tatrach Słowackich. Dla jego rodziców był to ogromny cios - i oboje rzucili się w wir pracy, by jakoś uporać się z tą tragedią.
Kossobudzka często pojawiała się przed kamerami - w programach, serialach i filmach. Jak wspominała, mąż, grający głównie na scenie, trochę jej tego zazdrościł. Aktorka bez wahania wykorzystała więc swoją pozycję i poprosiła reżysera Słotwińskiego, by obsadził jej małżonka w spektaklach Teatru Telewizji.
- Ja przestałam grać u Słotwińskiego, moje miejsce zajął mąż. I bardzo dobrze! - wspominała, podkreślając, że nigdy nie miała "parcia na sławę".