Największe oszustwo w historii kina. Zarobili na nim 250 mln. Aktorzy - nic
"W październiku 1994 r. trójka studentów, którzy kręcili dokument, zaginęła w lasach niedaleko Burkittsville w stanie Maryland. Rok później odnaleziono ich nagranie" - tak zaczyna się słynne, kultowe "Blair Witch Project". Po latach aktorzy postanowili ujawnić prawdę o produkcji.
14.06.2024 | aktual.: 14.06.2024 14:51
To największy szwindel w historii filmu. Słynny "Blair Witch Project" wszedł do kin na świecie w 1999 r., u nas już rok później. Pomysł na historię był genialny w swojej prostocie. Kilka lat wcześniej dwóch debiutantów, Daniel Myrick i Eduardo Sánchez, wymyślili wiedźmę Blair kryjącą się gdzieś w amerykańskich lasach. Troje studentów miało udać się do lasu, by na zaliczenie nakręcić film dokumentalny o lokalnej legendzie. Wchodzą do lasu i przepadają bez śladu. Po roku odnaleziona zostaje kaseta z niepokojącym nagraniem. Wszystkim na świecie wciskano, że to wydarzyło się naprawdę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co się stało z bohaterami "Blair Witch Project"?
Historia sama w sobie zasługuje na film albo serial dokumentalny. Myrick i Sanchez dali ogłoszenie, że poszukują trzech aktorów do zagrania w niezależnej produkcji. Oferowali kilka dni zdjęciowych, za które można było zarobić ok. 500 dolarów, wpis do CV i nowe doświadczenia. Zgłosiło się troje początkujących aktorów, których skusiła wizja tego drobnego zarobku. Heather Donahue, Joshua Leonard i Michael C. Williams zostali wysłani w las, nie mając nawet szczegółowego scenariusza. Mieli tylko zarys historii, resztę trzeba było improwizować, by wyszło realistycznie.
Nagrania trwały osiem dni. Troje debiutantów przyniosło reżyserom ponad 20 godzin materiałów, z czego wykorzystano 81 minut. I ruszyła lawina. Aktorzy poszli w odstawkę. Główne skrzypce grali Myrick, Sanchez i Steven Rothenberg ze studia Artisan, którzy nakręcili fenomen "Blair Witch Project". W czasach, gdy nie było Facebooka, Instagrama i nikt niespecjalnie przejmował się młodymi aktorami, dochodziło do potężnych nadużyć. Można było praktycznie wszystko.
Rothenberg wymyślił kampanię promocyjną, w której wykorzystano prawdziwe nazwiska aktorów. Wmawiano ludziom, że osoby, które widać w filmie, to naprawdę zaginieni studenci. Pisano na forach, czy żyją i czy ktoś ich widział. Stworzono specjalną stronę internetową ze sfabrykowanymi raportami policyjnymi. Na festiwalu Sundance, gdzie pokazano film, rozwieszano ulotki z informacjami o zaginionych.
Wykorzystali młodych aktorów
Heather Donahue, Joshua Leonard i Michael C. Williams co prawda zostali zaproszeni na festiwal, ale mieli zakazy wypowiadania się. Po latach aktorzy postanowili wyznać, jak wyglądało wykorzystanie ich przez duże studio i jak to się stało, że po wielkim kinowym sukcesie "Blair Witch Project" nie dostali żadnych pieniędzy.
A film zarobił na świecie blisko 250 mln dolarów. - Sku..wiele - komentuje w rozmowie z "Variety" Heather. - Wszyscy się zastanawiają, co się stało. Twoja żona jest w spożywczym i nie może zapłacić za zakupy, bo zablokowali ci kartę. Jesteś w najbardziej popularnym filmie świata, a nie jesteś w stanie zaopiekować się swoimi bliskimi - mówi przez łzy Williams.
- Cieszę się z tego, co teraz mam w życiu i z tego, jak ciężko o to walczyłem. Ale to wciąż do mnie wraca. Wielkie korporacje mają gdzieś, co stanie się z młodymi artystami. To jest g..no. To się musi zmienić. Miejmy nadzieję, że pomożemy innym, by zrozumieli: nie róbcie tego, co zrobiliśmy my - mówi Williams.
Zaznaczają, że w umowie z produkcją była mowa o tym, że wykorzystane zostanie tylko 10 minut ich materiałów, a nie że całe "Blair Witch Project" będzie składało się z ich nagrań. I nie wiedzieli, że zgadzają się na to, że w promocji będą używane ich prawdziwe nazwiska. Wkrótce usłyszeli, że są osobami zaginionymi lub martwymi. W podziękowaniu dostali kosz owoców. I zaaranżowano im kilka wywiadów. Ale - jak wspomina Heather - gdy w jednym wspomniała, że jest najbiedniejszą aktorką najbardziej kasowego filmu, produkcja zabroniła jej publikacji.
Aktorzy dopiero po latach zdecydowali się zawalczyć o siebie i pozwać Artisan, ówczesnego dystrybutora. To było akurat przed premierą "Blair Witch 2". W 2004 r. osiągnięto porozumienie, według którego firma miała wypłacić po 300 tys. dolarów każdemu z nich na przestrzeni kilku lat. W porównaniu producenci z Haxan i inwestorzy na "Blair Witch Project" zarobili od 35 do 40 milionów (!) dolarów.
Heather Donahue zrezygnowała z aktorstwa. Michael C. Williams grywa czasem, ale pracuje jako szkolny psycholog. Z show-biznesem nie rozstał się Joshua Leonard, który w 2022 r. zagrał w dwóch produkcjach: "Wypadku" i "Rozdartych sercach".
A dlaczego właśnie teraz sprawa wraca? Jak pisaliśmy, ma powstać kolejna odsłona "Blair Witch Project". Za produkcję odpowiada Lionsgate, z którym przepychają się wciąż aktorzy pierwszego filmu. Walczą o to, by nie wykorzystywano ich nazwisk w produkcji i promocji. Na razie wiadomo jednak tylko tyle, że film powstaje, a za kamerą stanie Jason Blum.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" mówimy o rewolucji w HBO Max, które zmieniło się w krótkie Max. Ile to kosztuje? Co można oglądać? Przy okazji wspominamy wstrząsające sceny z "Rodu smoka", który wraca z 2. sezonem. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: