"Naprzód": Miłość tworzy magię [RECENZJA]
Największą siłą opowieści jest umiejętność poruszania i zmieniania naszego patrzenia na rzeczywistość. Co prawda "Naprzód" nie jest w tej kwestii wywrotowe, a nawet powiela schematy, które dawno powinny odejść już do lamusa, ale nadal potrafi wzruszać i bawić. Tu liczy się miłość, braterstwo i nieskrywane emocje - pisze Małgorzata Czop.
Od pierwszej animacji, która wyszła spod skrzydeł Pixara, mija już 25 lat. "Toy Story" wcale się nie zestarzało, a twórcy nie stracili wewnętrznego dziecka i umiejętności dostrzegania magii w otaczającym nas świecie. I choć w swojej bibliotece posiadają dzieła wybitne, wspomniane już wcześniej "Toy Story" czy "W głowie się nie mieści", jak i nieco mniej udane, które dość szybko ulatują z pamięci ("Auta"), konsekwentnie zabierają nas do pięknych światów. "Naprzód" nie jest w tej kwestii wyjątkiem.
Dan Scanlon potrafi korzystać z magicznego arsenału Pixara. Macha różdżką i buduje świat, w którym liczy się miłość, braterstwo, wzajemne wsparcie i prawdziwe, nieskrywane emocje. W końcu największą siłą opowiadanych historii jest umiejętność poruszania i zmieniania naszego patrzenia na rzeczywistość. Co prawda "Naprzód" nie jest w tej kwestii wywrotowe, a nawet powiela schematy, które dawno powinny odejść już do lamusa, ale nadal potrafi wzruszać i bawić.
Po wielu wyprawach do odległych krain tym razem trafiamy do miejsca, gdzie istnieje prawdziwa magia. Być może stała się nieco zapomniana przez rozszalały rozwój technologii, ale wciąż potrafi zdziałać cuda. New Mushroomtown było kiedyś królestwem wróżek i elfów oraz innych magicznych stworów.
Teraz o wiele bardziej przypomina miasteczko w USA, gdzie wszyscy dążą do idealnego życia wyjętego prosto z reklamy płatków śniadaniowych. Właśnie tam mieszka Ian ze swoim starszym bratem Barleyem oraz mamą Laurel. Chłopiec wychowywał się bez ojca, który umarł zbyt wcześnie. Jednak w dniu swoich 16. urodzin otrzymuje niesamowity prezent - magiczną różdżkę z zaklęciem, które pozwoli mu odzyskać ojca na 24 godziny. Ian, ewidentnie niewychowany w Hogwarcie, nie do końca potrafi poradzić sobie z ofiarowaną mu mocą. Co prowadzi oczywiście do serii pomyłek i zabawnych sytuacji.
Ian i Bradley rozpoczynają wspólną podróż, by choć przez chwilę cieszyć się obecnością ojca. Jak przystało na kino drogi, bohaterowie przechodzą przemianę i odkrywają do tej pory nieznane sobie wartości. A twórcy "Naprzód" przemycają przesłanie o wierze w siebie, swoje możliwości i magię wokół nas. W tej antytechnologicznej opowieści twórcy kładą przede wszystkim nacisk na istotę międzyludzkich relacji i prawdziwe, szczere uczucia.
"Naprzód" potrafi przyciągać wizualnie. W tej magicznej krainie nie zabrakło pościgów czy spektakularnych kłótni między głównymi bohaterami. Zapierające dech w piersi momenty przeplatają się z tymi stonowanymi, rozegranymi w większym skupieniu. Jednym z minusów świata "Naprzód" jest niekoniecznie dobrze funkcjonującą logika. Świat ruszył do przodu, magię zastąpiła technologia, ale dlaczego - u licha - wróżki, które posiadają w pełni sprawne skrzydła, decydują się jeździć na motocyklach?
Pixar potrafi zabierać swoich widzów w niesamowite światy. Czy to w głębiny oceanu, kosmiczną przestrzeń czy wnętrze ludzkiego umysłu. "Naprzód" to opowieść o współczesnym świecie, który w pędzie zagubił umiejętność dostrzegania prawdziwej magii. Nie takiej, która pełna jest wróżek czy jednorożców, ale związanej z chwytaniem chwili i spoglądaniem z czułością na drugiego człowieka. To opowieść o prawdziwej braterskiej miłości, która potrafi zdziałać cuda.