Małżeństwo Damięckiego wisiało na włosku
W 1970 r. aktorska para była już po ślubie. Maciej i Anita mieli po 26 lat, robili karierę. Byli zachwyceni sobą.
- Jesteśmy do siebie podobni. Oboje równie impulsywni, tak samo zadziorni, dlatego często się nie zgadzamy. Ale mamy zgodne gusta: lubimy nasz dom, nasze kicze i maszkarony, pełno ich w mieszkaniu - opowiadała Dymszówna. Żadne z nich nie myślało o powiększeniu rodziny.
Przez dwa lata byli bardzo szczęśliwi. Mogli skupić się na sobie i swoich zawodowych zobowiązaniach, mogli się rozwijać i dążyć do osiągnięcia sukcesu. Wkrótce jednak pojawił się problem. Adolf Dymsza był ciężko chory, wymagał opieki. W 1973 r. trafił do Domu Opieki Społecznej w Górze Kalwarii.
Córka go odwiedzała, ale i tak musiała mierzyć się z koszmarem oskarżeń o zaniedbanie ojca. Gdy Dymsza zmarł dwa lata później, artyści głośno krytykowali Anitę. Ucierpiało na tym małżeństwo Damięckiego.