Na łożu śmierci
W wywiadach stale podkreślała, że nie boi się samotności; podawała też przykłady wyjątkowo nieudanych relacji matek z córkami, wspominając chociażby Marlenę Dietrich.
Ale aborcje mocno przeżywała; napisała nawet wiersz dla swojej nienarodzonej córki. Po latach zaś nie kryła, że żałowała swojej decyzji. Kiedy leżała w szpitalu i obserwowała pacjentkę, którą opiekowały się jej dzieci, wyznała swojej przyjaciółce, że bardzo chciałaby mieć córkę.
Andrycz zmarła 31 stycznia 2014 r. Jednak zanim odeszła, zapragnęła "pojednać się z Bogiem" i poprosiła o spotkanie z księdzem. Wtedy też podjęła decyzję, że cały swój spadek – który wynosi ponoć około 100 tys. zł – przeznaczy na cele charytatywne. Postanowiła, że odda pieniądze Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, która działa na rzecz chorych dzieci.