Wymyśliła, że zorganizuje wiejskie wesele
Początkowy pomysł okazał się jednak na tyle nietrafiony, że mimo wysłanych zaproszeń, odwołała całą uroczystość.
Maja Bohosiewicz i Tomasz Kwaśniewski zaręczyli się w dniu narodzin ich pierwszego dziecka. Aktorka była wówczas oszołomiona morfiną, tuż po cesarskim cięciu. Kiedy zaczęli planować wydarzenie, postanowili wyprawić prawdziwe wiejskie wesele. Takie w remizie, ze słomą i kapelą disco polo.
- Chcieliśmy, żeby to była impreza z pomysłem, a nie sztampowe wesele.
Rodziny jednak były przerażone wyobrażeniem pary. - Błagali, żeby to tak nie wyglądało - relacjonowała aktorka, która w konsekwencji odwołała całą imprezę. Choć miała już wybrany termin, zarezerwowane miejsce i nawet rozesłała zaproszenia.
Zanim zakochani podeszli ponownie do tematu, zdążyli doczekać się już kolejnego potomka.
Do sprawy wesela wrócili dopiero po latach, spontanicznie, zainspirowani piosenką.
- Byliśmy na wyjeździe w Tel Awiwie i nagle zagrała taka super muzyka - relacjonowała Bohosiewicz. Wtedy zaczęła się ich burza mózgów. Aktorka zamarzyła o orkiestrze z saksofonem.
- A gdyby do tego tak wejść po schodach? - zaproponowała.
- I sylwester!
- I konfetti!
Tak zrodziła się idea wesela w stylu "Wielkiego Gatsby'ego".