Krzysztof Tomasik poświęcił jej jeden rozdział swojej monografii „Seksbomby PRL-u”. *Grażyna Szapołowska znalazła się tam nieprzypadkowo. W latach 80. aktorka wzniosła erotyzm do rangi sztuki, stając się europejskim symbolem ruchu LGBT i daleko idących zmian obyczajowości za żelazną kurtyną. Ostatnią znaczącą rolą Szapołowskiej był występ w ekranizacji „Pana Tadeusza” (więcej tutaj). Teraz aktorka wraca rolą w filmie wyreżyserowanym przez własną córkę, Katarzynę Jungowską.*
- Ta rola jest inna przede wszystkim dlatego, że była napisana dla mężczyzny- mówi Szapołowska, wcielająca się w postać pani Mąki. **- Inna również dlatego, że gram osobę, która ma problemy ze swoją psychiką i inna, bo Kasia, moja córa, robiła ten film.
O czym jest film?
Po stracie matki piętnastoletnia Roma próbuje uporządkować swoje życie na nowo. Mieszka z ojcem. Mężczyzna jest jednak kompletnie pochłonięty pracą i zaniedbuje relacje z córką. Pomimo wzajemnej potrzeby bliskości, oboje żyją obok siebie i nie potrafią nawiązać głębokiego kontaktu. Dziewczyna znajduje ukojenie w intensywnych treningach tańca. Pewnego dnia do opuszczonego domu w sąsiedztwie Romy wprowadza się tajemniczy nieznajomy (Daniel Olbrychski). Nastolatka zaczyna podejrzewać, że małomówny mężczyzna jest jej Aniołem Stróżem.
- Tytuł filmu, to jednocześnie tytuł piosenki Patrycji Markowskiej, użytej w naszym filmie, która bardzo pasuje do jego tematu. Odchodząc od kogoś, niezależnie od tego, jaka to jest relacja, zabijamy cząstkę miłości, zabijamy cząstkę siebie. To jest nawiązanie do przykazania „nie zabijaj”, ale chodzi o nie zabijanie miłości, która jest w nas - tłumaczy reżyserka.
Debiutancki film Katarzyny Jungowskiej został uhonorowany prestiżową Nagrodą Perspektywa im. Janusza Morgensterna. „Po piąte: Nie odchodź” zadebiutuje na naszych ekranach już 13 marca 2015 roku.