Trudne wybory
Jako nastolatek Borcuch zafascynowany był muzyką. Później, kiedy zaczął odnosić sukcesy na bieżni, na poważnie zaczął rozważać karierę sportową. Śmiał się, że z drużyny wyleciał przez swoją słabość do "Stawki większej niż życie", bo tak spieszył się na serial, że nie chciał zostawać dłużej na treningu.
- Trener próbował mnie przekonać, ale nie mogąc nic wskórać, uciekł się do szantażu: "Wybieraj, albo dzisiaj zostajesz, albo koniec z treningami". Wybrałem Klossa – opowiadał w "Playboyu".
Wtedy znów wrócił do muzyki i przez dwa lata uczęszczał do Studium Wokalno-Aktorskiego, lecz nagle uznał, że to nie dla niego. Zdecydował się więc na warszawską PWST.