Antoni Krauze
W młodości sympatyzował ze środowiskami lewicującymi, a jego karierę filmową uratowała znana komunistka, Wanda Jakubowska. Choć pochodził z bardzo wierzącej rodziny, sam odsunął się od Kościoła, czego miał później bardzo żałować.
To wybór na papieża Jana Pawła II sprawił, że się nawrócił i zmienił swoje poglądy. W 1998 roku przeżył zaś śmierć kliniczną – a to, co zobaczył „po drugiej stronie”, tylko utwierdziło go w wierze.
- Widziałem drzwi, wiedziałem, że za tymi drzwiami jest miejsce, w którym bardzo chciałbym się znaleźć – mówił w wywiadzie dla „Dziennika. Gazety Prawnej”. Wtedy zadano mu pytanie, co dobrego zrobił w swoim życiu.
Obecnie Krauze twierdzi, że został „wskrzeszony” po to, by zrobić ważne, istotne dla Polaków filmy. Dlatego nakręcił „Czarny czwartek” i „Smoleńsk”. Ale przyznaje, że nie jest szczęśliwy tu, na ziemi.
- Ja jestem wśród żywych do piątku, do momentu wejścia „Smoleńska” do kin. Cały czas mam nadzieję, że Bóg pozwoli mi po prostu umrzeć – mówił niedawno w "Dzienniku". - Liczę, że jak ten film wejdzie do kin, będę mógł powiedzieć „bye, bye” i tam wrócić.