Potok krwi, którego nie można zatrzymać
Serial "Spartakus: Krew i piach" to pewnie jeden z najbardziej krwawych i najbrutalniejszych seriali w historii. Na pewno nie dla widzów o tzw. słabych nerwach. Co jednak, gdy przyjrzeć się wątkom i samej historii? Trochę naiwna
I taki jest właśnie "Spartakus". Dość naiwny. Historia jest prosta. Chodzi o miłość, taką która teraz bardzo rzadko się zdarza. Najsłynniejszy rzymski buntownik ery Republiki - Spartakus - wcielony siłą do szkoły gladiatorów musi codziennie walczyć na śmierć i życie ze swoimi wrogami zarówno na arenie, jak i w jej kuluarach. Przy życiu trzyma go miłość do żony - pięknej Sury. Miał do niej wrócić, gdy wychodził na wojnę...
Po rozłące rozpoczyna się nowy rozdział w życiu bohatera. Pojedynki na arenie, ludus - miejsce, gdzie szkolą się gladiatorzy i ciągła walka o przetrwanie zajmują mu cały czas. A widzom dają naprawdę porządną rozrywkę. O ile w "Rzymie" obserwowaliśmy zakulisowe gierki, politykę, którą można odnieść do dzisiejszych czasów, zwroty akcji, tutaj scenarzyści postawili na okrucieństwo i wizualne efekty.
Czerwona ciecz leje się strumieniami, a jęki po uderzeniach przyprawiają o gęsią skórkę. Zwolnione sekwencje oddające co do najmniejszego szczegółu ciosy i autentyczne cierpienie na arenie robią wrażenie. Za to należą się wielkie brawa Niestety historia snuta w międzyczasie już tak spektakularna nie jest.
Pozostali bohaterowie są bowiem mało wyraziści, a wątki z nimi związane jakby poupychane na siłę, by jakoś dotrwać od walki do walki. Intrygi snują się rozwlekle, a wydarzenia bywają dość przewidywalne. Warto zwrócić uwagę właściwie tylko na Batatiusa, granego przez Johna Hannah. To chyba najjaśniejsza postać w serialu, której do końca nie sposób potępić. Jako lanista stara się zadbać o Spartacusa, bo ten daje mu chwałę i szansę na awans społeczny. Widzi w nim jednak też człowieka i mimo podstępnych działań, gdyby nie on, nie było mistrza Kapui. Takich bohaterów, pełnych niejednoznaczności, widzowie lubią najbardziej i dobrze, że znalazł się także w tej serii.
Ogółem i tak króluje chciwość i żądza władzy. Tego jednak można było się spodziewać. Szkoda, że nie udało się rozszerzyć historii także poza bazę gladiatorów. Ci, tak jak w starożytności, tak i w serialu są tylko dodatkiem i pokazem tego, że kto jak to, ale gladiatorzy nie byli ułomkami. Okazują się też sprawnymi kochankami.
Seks to drugi aspekt, na który twórcy położyli nacisk. Aż wypływa on z ekranu, a orgie seksualne stają się w pewnym momencie nieodłącznym elementem odcinka. Widzimy ciała złączone w miłosnych kleszczach i w pewnym momencie po prostu to powszednieje to Dlaczego na początku nie brał w nich udziału Spartakus, który jako niewolnik musiał wykonywać rozkazy Pana? Szkoda, bo z pewnością odbrązowiło, by to mocarza z Tracji i być może wyzwoliło w nim dodatkowe emocje, których momentami poza areną brakuje.
Twórcy próbują nadrobić to w przebłyskach z życia Spartakusa, jego rozterkach, tlących się uczuciach do żony i nadziei, że kiedyś wyrwie się z piekła na ziemi, w jakim się znalazł. Dla części z pewnością to wystarczy. Dla innych to zdecydowanie za mało i pewnie obejrzą "Spartakusa", dla realizmu wydarzeń na arenie i dbałości o szczegóły w pałacu i ludus. Historia ich jednak nie wciągnie. Tak jak niżej podpisanego...