Pozowała nago na okładce. Nie sądziła, że wybuchnie wielka burza
Gdy ciężarna Demi Moore zapozowała nago do zdjęć dla "Vanity Fair", nie sądziła, że wywoła to tyle kontrowersji. Do dziś jej okładka ma status kultowej.
Demi Moore jest ostatnio rozchwytywana, a wszystko to za sprawą nowego filmu z jej udziałem. Mowa o "Substancji", w której wciela się w starzejącą się gwiazdę, która za wszelką cenę nie chce tracić sławy i kontraktów. Decyduje się zażyć nielegalny lek umożliwiający klonowanie ludzi. Z ciała filmowej Elizabeth rodzi się jej młodsza wersja. "Substancja" to nie komedia, a horror, który testuje wytrzymałość widzów. Jak można zobaczyć na filmiku, na którym nagrano reakcje pierwszych widzów, to nie będzie łatwy seans.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Filmy, których nie można przegapić. To będą petardy
Demi Moore o kontrowersyjnej sesji i filmowej porażce
Moore udziela ostatnio wielu wywiadów, w których wspomina blaski i cienie swojej kariery. W jednym z nich wróciła do filmu "Striptiz", który nominowany był w wielu kategoriach do Złotych Malin. Dla aktorki była to jednak wielka, przełomowa rola. Skasowała za nią ponad 12 mln dolarów, ustanawiając tym samym rekord w branży.
- Dla mnie przyjęcie takiej roli było przerażające przez to, że musiałam być na scenie i portretować striptizerkę, rozbierać się. Ale to doświadczenie dodało mi siły, bo nie chodziło tylko o taniec, ale przede wszystkim sprawdzanie samej siebie - powiedziała aktorka, którą recenzenci zmieszali z błotem za ten występ. I nie tylko ten. W najnowszym wywiadzie dla magazynu "Interview" Moore wspomniała jeszcze inną klapę, choć też kultową.
W 1996 r. aktorka udzieliła wywiadu Halowi Rubensteinowi, który ostro punktował aktorkę za jej pracę. Bez ogródek przyznał, że choć była ulubienicą widzów i krytyków, to filmem "Uwierz w ducha" się nie popisała. Film był finansową klapą. Dziennikarz zapytał, czy się tym przejęła. Moore odpowiedziała wtedy: "Ludzie raz są mili dla mnie, raz traktują mnie jak g..wno. Są mili, a potem znowu traktują mnie jak g..wno. Taka natura i akceptuję to. A recenzji nie czytam. To nie jest coś, co jest ważne w moim życiu".
Teraz aktorka w "Interview" wróciła do tamtych słów, które wypowiedziała. - "Uwierz w ducha" miało straszne recenzje. Pamiętam, że obejrzałam film i myślałam, że jest świetny, a potem pojawiły się recenzje. Czułam, jakbym wyszła ze swojego ciała. Mam ufać sobie, że było dobrze? Wtedy zdecydowałam, że nie będę czytać recenzji, bo trzeba mieć balans do tego, co dobre i złe - komentuje.
Moore wróciła też pamięcią do słynnej sesji zdjęciowej, gdy była już w prawie 8. miesiącu ciąży. Okładka "Vanity Fair" na zawsze zapisała się w popkulturze. - Zrobiliśmy kilka zdjęć w ubraniach i kilka nago. Pamiętam, że powiedziałam Annie Leibovitz, jak niesamowicie by było, gdyby użyli tych nagich do stworzenia okładki. Dwa tygodnie później Annie zadzwoniła do mnie i zapytała, czy zgodzę się na wykorzystanie nagich zdjęć na okładkę - wspomina.
- Nie byłam naiwna, ale nie wyobraziłabym sobie, jaki będzie efekt tej publikacji. Ja po prostu chciałam pokazać, jak się czuję i to, że kobieta może mieć prawo do wyrażania siebie nawet, jeśli jest w ciąży - mówi dziś. - Nie pomyślałabym nigdy, że zdjęcia wywołają aż tyle kontrowersji, bo nie rozumiałam takiego toku myślenia - dodała.
Magazyn osiągnął wtedy rekordową sprzedaż. Gdy zazwyczaj sprzedawało się 800 tys. egzemplarzy, wtedy wykupiono ich aż 1,2 mln.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o krwawej jatce w "Obcy: Romulus", przeżywamy szok po serialu "Szympans, moja miłość" i wydajemy wyrok na nowym sezonie "Pierścieni Władzy". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: