Rainer Werner Fassbinder: ''Święta dziwka'' w krainie aniołów
Marzenia ściętej głowy
Jego filmy uznawano za wulgarne; jego samego za lewicowego ideologa, który najchętniej przeprowadza castingi we własnym łóżku. Umarł w wieku trzydziestu siedmiu lat z dwiema nominacjami do Złotej Palmy na koncie i berlińskim Złotym Niedźwiedziem na półce.
Podobno chciał tylko, aby go kochano. Uparcie bywał tymczasem określany mianem "Świętej Dziwki" albo "Czarnego Anioła".
Dziennikarze nie szczędzili Rainerowi Wernerowi Fassbinderowi porównań. Zapewne byli znudzeni najbardziej wyświechtaną metaforą, określającą niemieckiego twórcę mianem "l'enfant terrible narodowej kinematografii".
Autor "Desperacji" (1978) wzbudzał powszechną fascynację jako etatowy skandalista. Twierdził, że "chce być dla kina tym, kim Szekspir był dla teatru, Marks dla polityki, a Freud dla psychologii – kimś, kto sprawi, że nic nie będzie już takie, jak dawniej."
Jego filmy uznawano za wulgarne; jego samego za lewicowego ideologa, który najchętniej przeprowadza castingi we własnym łóżku.
Umarł w wieku trzydziestu siedmiu lat z dwiema nominacjami do Złotej Palmy na koncie i berlińskim Złotym Niedźwiedziem na półce. Nieuleczalny pracoholik zmarł w 1982 roku po przedawkowaniu kokainy w obecności włączonego telewizora i przy rozsypanych wokół siebie scenariuszach.
Podobno jego śmierć dla nikogo nie była szokiem. Dla wielu stała się okazją do pogrzebowej autoprezentacji.