Sceny, od których odwracasz wzrok
Trudno znaleźć tekst dotyczący Ulricha Seidla, w którym nie występuje słowo "skandal". Nagradzany austriacki reżyser - autor blisko dwudziestu filmów - scenarzysta i producent na swojej stronie internetowej sam przekornie zamieścił serię przymiotników, którymi najchętniej określa go prasa.
Wśród nich: „podglądacz”, „mizantrop”, „cynik”, „społeczny pornograf”, „łajdak”, „prowokator”, „pesymista” i... „humanista”. To ostatnie słowo, paradoksalnie jest w moim odczuciu najbliższe jego artystycznym działaniom i najnowszemu dziełu.
Autor nie godzi się na kompromis, nie łagodzi przenikliwości spojrzenia kamery, aby się przypodobać. Patrzy długo i uporczywie na sceny, od których zwykliśmy odwracać wzrok, bo są niewygodne, brzydkie, zbyt intymne, wstydliwe.