Recenzje[recenzja] "Daas": Czym jest Daas?

[recenzja] "Daas": Czym jest Daas?

Młody rezolutny filmowiec zebrał wszelkie możliwe środki oraz najlepszych aktorów w kraju, aby zaprezentować swoją debiutancką produkcję o enigmatycznym tytule „Daas”. Wykorzystując spryt i znajomość preferencji polskiego widza, nikomu jeszcze nieznany Adrian Panek prezentuje film trudny i skomplikowany fabularnie. A czyni to wszystko w lekko strawnej otoczce z ulubionymi aktorami Polaków na czele i w pięknej atmosferze XVIII-wiecznego Wiednia.

[recenzja] "Daas": Czym jest Daas?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

07.06.2011 22:08

„Daas” jest obrazem odważnym nie tylko ze względu na swój kameralny charakter, a bardziej patrząc na granice gatunku, w którym się mieści. A jest to film kostiumowy. Młody reżyser bezsprzecznie zrealizował pierwszy od dawna tak dobrze skrojony polski film historyczny, prezentujący wydarzeniach sprzed ponad 200 lat. Brzmi ciekawie, a wygląda jeszcze lepiej. Jednak gdyby nie obecność Andrzeja Chyry, Olgierda Łukaszewicza lub choćby Jana Nowickiego w roli drugoplanowej, film byłby o wiele mnie frapujący i, co wydaje się tego następstwem, nie wzbudziłby większego uznania lub choćby zainteresowania ze strony publiczności. Smutne to, ale prawdziwe.

Młodszy radca wiedeńskiej Kancelarii Nadwornej Henryk Klein (Mariusz Bonaszewski)
dostaje zgłoszenie, że Jakub Goliński (Andrzej Chyra) został obrabowany przez członków sekty, tylko dlatego, że wystąpił z jej kręgów. Grupie heretyków przewodził hrabia Jakub Frank (Olgierd Łukaszewicz). Ten ostatni to postać rzeczywista: urodził się w Rzeczpospolitej, był twórcą żydowskiej sekty frankistów. W "Daas" przedstawiony jest jednak wiedeński okres jego życia, gdy przywódca tajemniczej organizacji ma 50 lat. Klein podejrzewa, że Frank szkoli swoich wyznawców na żołnierzy, szuka kontaktu z dworem księżnej Marii Teresy i planuje zamach stanu. Jednak wszystko nie jest tym, czym się wydaje.

Debiut Adriana Panka jest bezsprzecznie godny polecenia, jeżeli nie dla samej historii lub aktorstwa to choćby szczególną uwagę należałoby zwrócić na kostiumy i charakteryzację. Danuta Stenka jako Księżna Maria Teresa wygląda zachwycająco i gdyby nie charakterystyczny głos, byłaby nie do poznania. Jednak przy całej palecie najpopularniejszych gwiazd polskiego ekranu, prawdziwym objawieniem jest Mariusz Bonaszewski. Aktor z roku na rok da się zapamiętać oraz imponuje filmowcom coraz to ciekawszym wyborem swoich zawodowych kreacji, jednak wszystko wskazuje na to, że 2011 będzie należał do niego. Bonaszewski, jak do tej pory, wysuwa się na pierwszy plan 36. FPFF w Gdyni i nie łatwo jest o nim zapomnieć po napisach końcowych. Warto przyjrzeć się bliżej jego filmowej sylwetce.

Należy pogratulować reżyserowi niezwykłej odwagi w doborze tematu na debiut i oby prędko wrócił na kinowe ekrany z kolejnym filmem. Adrian Panek udowodnił, że jest twórcą inteligentnym i świadomym swoich możliwości jako twórca filmowy. Epoka, czas i historia były doskonałym źródłem, z którego mógł czerpać tak twórczy umysł. Jednak czy wyszło z tego dzieło kompletne? Nie do końca. „Daas” budzi nasz respekt, ale nie podziw. Prezentuje warsztat ale już nie zamknięty projekt. Po seansie pozostaje wiele nie domówieni. A czym jest tytułowe „Daas”? Tego Panek również nie tłumaczy. Całe szczęście dla widzów, że obecność gwiazd tuszuje te braki i wciąż może zachęcić nas do kina.

Ocena: 5/10, Redaktor: Katarzyna Kasperska, film.wp.pl.

mariusz bonaszewskirecenzja36fpff
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)