Najnowszy obraz Anny Jadowskiej „Z miłości” dość szybko, po swojej premierze na Festiwalu w Gdyni, został utytułowany mianem filmowej sensacji 2011 roku. Przedmiotem tak dużego zainteresowania ze strony dziennikarzy stał się skromny film, który bezpardonowo odsłania kulisy polskiego biznesu pornograficznego.
Gdyby tego jeszcze było mało, aby przykuć uwagę widza, ta niezwykła sfabularyzowana historia staje się pretekstem do zaprezentowania trzech nietuzinkowych postaci kobiecych, które zachwycą swoją wiarygodnością i siłą prezencji, oraz Daniela Olbrychskiego, operującego jak zwykle niewymuszoną elokwencją. Jednakże tym razem będziemy zdumieni jak słowami pokroju „penis” czy „erekcja” wielki aktor operuje z równą gracją i elegancją, co niegdyś „szanowna pani” i „bądź łaskaw” w swoich pamiętnych kreacjach. To wszystko i jeszcze więcej (czego nie wypada do końca opisywać) zobaczymy w kameralnym aczkolwiek bardzo dobrym filmie Anny Jadowskiej „Z miłości”.
Film prezentuje małżeńskie oraz finansowe problemy młodej pary, jak to już niejednokrotnie czyniło wiele dramatów polskiego kina. Jednak u Jadowskiej pomysł na ich rozwiązanie jest niecodzienny. Małżonkowie postanowią wkroczyć do krainy porwanych rajstop, szpilek na koturnach, a także śliną i płynem ustrojowym płynącej.
Ewelina i Piotr są kilka miesięcy po ślubie, mają małe dziecko i, co wydaje się oczywiste w ich sytuacji, nieustające kłopoty finansowe. Piotrek nie ma stałej pracy i pomysłu jak utrzymać rodzinę.
W rozmowie z przyjaciółmi dowiadują się, że udział w filmie porno jest łatwym i przyjemnym sposobem na szybkie zarobienie sporej sumy pieniędzy. By wesprzeć męża, Ewelina decyduje, że dla dobra ich rodziny wspólnie wystąpią tylko raz w tego rodzaju produkcji. Małżeństwo wyjeżdża do Warszawy zrealizować swój odważny plan, a wraz z niecodzienną decyzją wkraczają w progi porno biznesu. Ich decyzje oraz nieoczekiwane reakcje, z którymi przyjdzie im się zmierzyć, uruchomią całą serię niefortunnych zdarzeń, a granica intymności już na stałe zostanie zamazana.
Anna Jadowska - po swojej ostatniej, mało udanej produkcji „Generał” - nareszcie wkracza na salony filmowej elity odważnym i bezpardonowym obrazem o seksie i miłości, pokazując przy okazji, jak oba te powszechne zjawiska mogą się wzajemnie wykluczać. Co jako pierwsze poruszy wrażliwością widza, to doskonałe aktorstwo w wykonaniu Wojciecha Niemczyka, Marty Nieradkiewicz oraz Anny Ilczuk ze wspomnianym Danielem Olbrychskim na czele - w roli szefa firmy pornograficznej. Ostatnia kreacja w dorobku wybitnego aktora jest jedną z najbardziej zaskakujących wśród tych, jakie mogliśmy podziwiać na przestrzeni ostatnich kilku lat w polskiej kinematografii.
Najbardziej jednak godne uwagi są trzy główne role kobiece. Oprócz dwóch wyżej wymienionych aktorek (Anna Ilczuk jest zachwycająca jako gwiazda porno) należy wspomnieć jeszcze o Ewie Szykulskiej, która desperacko walcząc o uwagę męża prezentuje popis najwyższej klasy aktorstwa.
Film „Z miłości” reklamowany jest jako dramat psychologiczny, ale widz świadom tematyki obrazu oraz wsłuchując się w nietuzinkowe dialogi, z łatwością dostrzeże pokaźny ładunek komizmu, jakim nacechowane są poszczególne sceny, a także relacje między niektórymi bohaterami.
Najnowszy film Ani Jadowskiej jest bez większej kokieterii godny polecenia wszystkim fanom mocnego kina. Z pewnością znajdzie wśród odbiorców równie wielu zwolenników, co przeciwników (przez choćby odważne sceny seksu lub sam temat produkcji), jednak nikt nie powinien przejść obojętnie obok tego filmu. Nareszcie mamy nasze polskie „Głębokie gardło” w wersji dla początkujących.
Ocena: 7/10, Redaktor: Katarzyna Kasperska, film.wp.pl.