Reżyser "Rust" w Polsce. "Nie mógłbym sobie wybaczyć, gdyby to przepadło"
- Mam ogromny szacunek dla ich odwagi. To, co zrobili twórcy filmu, było niezwykle trudne. Dla mnie to coś więcej niż film. To hołd dla Heleny. Mam nadzieję, że świat to zrozumie - powiedziała na pierwszym publicznym pokazie "Rust" Rachel Mason, przyjaciółka tragicznie zmarłej operatorki Halyny Hutchins.
W środę, 20 listopada, odbył się pierwszy publiczny pokaz filmu "Rust", który już zawsze będzie kojarzył się z wielką tragedią rodziny, bliskich i współpracowników Halyny Hutchins. Operatorka zginęła w trakcie zdjęć do filmu w Nowym Meksyku. Alec Baldwin wystrzelił z broni, która miała być jedynie rekwizytem. W środku znajdowała się jednak amunicja. Halyna Hutchins zmarła niedługo po przewiezieniu do szpitala. Od tamtej pory trwają śledztwa i rozprawy sądowe. Joel Souza i pozostali członkowie ekipy "Rust" postanowili dokończyć film, co spotkało się z ostrymi reakcjami części społeczności filmowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dla Halyny i jej przyjaciół, nie dla oklasków
Specjalny pokaz filmu odbył się w trakcie festiwalu EnergaCamerimage w Toruniu. Pokaz otworzyli organizatorzy, Marek Żydowicz i Kazimierz Suwała, rozpoczynając od minuty ciszy ku pamięci zmarłej. Podkreślono, że seans odbywa się w gronie operatorów filmowych, przyjaciół Halyny i tylko z tego powodu - by uczcić jej pamięć i uhonorować jej pracę przy tej produkcji.
Głos zabrała przyjaciółka Hutchins, Rachel Mason. - Chciałabym powiedzieć, że to dla mnie prawdziwy zaszczyt, przywilej, a także coś, co mnie osobiście zdumiewa — że mogę stać tutaj i przedstawić światu niesamowitą pracę mojej przyjaciółki. Naprawdę mam kilka rzeczy do powiedzenia, ponieważ mocno czuję, że dostrzegłam coś, czego, jak sądzę, nikt inny lub bardzo niewielu ludzi zauważyło. Czuję, że muszę wyrazić swoje zdanie na temat filmu, który jest bardzo niezrozumiany, oraz ludzi, którzy go stworzyli, których uważam za bohaterów - zaznaczyła.
Mason i Hutchins przyjaźniły się przez wiele lat, na kilka dni przed tym, jak Hutchins wyleciała, by kręcić "Rust", rozmawiały o jej nowym projekcie. Rachel była przekonana, że Halyna wróci i opowie ze szczegółami o swoich nowych przygodach filmowych. Tak się jednak nie stało.
- Dzień po jej śmierci, nie wiem, czy wyczuł nadchodzącą burzę medialną, ale jej mąż, Matt Hutchins, zadzwonił do mnie, próbując poradzić sobie z różnymi rzeczami, które musiał załatwić, w tym z planowaniem pogrzebu. Powiedział: "Czy mogłabyś zrobić dokument o jej życiu?" - wspomina. Rachel Mason była jedyną osobą, która po wznowieniu zdjęć do "Rust", towarzyszyła ekipie Joela Souzy.
- Spotkałam ludzi, po których widać było traumę, przez jaką przeszli — jakby byli na polu bitwy. Zapytałam: "Dlaczego wracacie do swojego najtrudniejszego emocjonalnego koszmaru?". Każda osoba odpowiadała to samo: kiedy dowiedzieli się, że ten film może pomóc rodzinie Heleny, pomyśleli o jednej rzeczy: o tym, że ma syna, który nie ma już matki. I jeśli mogli zrobić coś dla tego chłopca, to jak mogli tego nie zrobić? - powiedziała reżyserka, która przygotowuje film dokumentalny o życiu Hutchins i o tym, co stało się na planie w 2021 r.
- To, co oglądamy, to rzemiosło. Ludzie kochali jej pracę i materiały, które nakręciła. To wszystko dzięki dwóm osobom, które postawiły siebie w niebezpiecznej sytuacji. Było tyle kontrowersji wokół tego filmu. Mogli zrezygnować. Ale reżyser "Rust", Joel Souza, jest dla mnie bohaterem. Kiedy zrozumiał, że film może pomóc, postanowił go dokończyć. Zabrał ze sobą kolejną bohaterkę, Biancę Cline, która przestudiowała każdy film Heleny, nawet te najmniejsze produkcje - dodała.
Po czym padły słowa, które poruszyły wszystkich zgromadzonych na sali: - "Rust" miał zmienić jej życie, ale zamiast tego je odebrał. Ludzie, którzy najbardziej odczuwają ten ból, to ci, którzy stworzyli ten film. Mam ogromny szacunek dla ich odwagi (...) To, co zrobili twórcy filmu, było niezwykle trudne. Dla mnie to coś więcej niż film. To hołd dla Heleny. Mam nadzieję, że świat to zrozumie - powiedziała Rachel Mason.
Joel Souza o dokończeniu "Rust" mimo tragedii
Po projekcji filmu odbyło się spotkanie z reżyserem i operatorką, która stanęła przed bezprecedensową sytuacją - musiała przejąć projekt po zmarłej Halynie i nakręcić to tak, jak planowała operatorka.
Souza zaznaczył na samym początku, że przez wiele miesięcy nie mógł sobie wyobrazić tego, by wrócić do "Rust" po tragedii. - To po prostu zbyt bolało. Ale z czasem zacząłem słyszeć różne rzeczy, ludzie kontaktowali się z moim zespołem i pytali, czy Joel rozważy powrót, by dokończyć film. I mówiłem: "Nie, nie rozważę tego". Pytali kilkukrotnie, a za każdym razem odmawiałem - wspomniał.
Sytuacja zmieniła się po rozmowach z rodziną, a w szczególności mężem Hutchins. Dla niego było ważne to, by ci, którzy znali Halynę, mogli zobaczyć jej ostatni film.
- Gdy ta misja stała się jasna, trudność decyzji zniknęła. Miałem cel, który pozwolił mi podjąć tę decyzję. Postanowiłem wrócić i zachować każdą klatkę filmu, którą mogłem. Postanowiłem uczcić jej ostatnią pracę. Nie mogłem znieść myśli, że ktoś inny miałby to zrobić. To była nasza wspólna praca, coś, co zaczęliśmy razem. Nie mógłbym sobie wybaczyć, gdyby to przepadło - powiedział.
Jak kontynuować pracę nad filmem, gdy nie ma jej współtwórczyni? - Myślę, że najtrudniejsze były emocje, to na pewno. Ale równie trudne było dopasowanie się do jej kreatywnych zamierzeń. Starałam się zebrać jak najwięcej informacji. Jej oświetleniowiec, Serge, był bardzo pomocny. Pomagał mi zrozumieć, co chciała osiągnąć. Serge pokazywał mi zdjęcia zza kulis, ustawienia oświetlenia, opowiadał, jakich lamp używała i jakie miała pomysły. Staraliśmy się wszystko dopasować tak, by wyglądało dokładnie tak samo - powiedziała Bianca Cline.
I dodała: - Joel powiedział mi któregoś dnia: "Masz współpracować z innym operatorem, ale nie możesz z nim porozmawiać". Na szczęście miałam wsparcie jej przyjaciół, którzy pomagali mi w tym procesie.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalu z "Konklawe", omawiamy porażających "Łowców skór" na Max i wyliczamy, co poszło nie tak z głośnym "Sprostowaniem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: