Reżyser zmarł w Boże Narodzenie. Ujawniono przyczynę śmierci
Jean Marc Vallée zmarł nagle w wieku 58 lat w czasie świąt Bożego Narodzenia. Nikt tygodniami nie wiedział, co naprawdę stało się z reżyserem "Wielkich kłamstewek". Po czterech miesiącach rodzina opublikowała oświadczenie.
Jean-Marc Vallée zmarł w swoim domu nieopodal kanadyjskiego miasta Quebec, skąd pochodził i gdzie mieszkał. Ojca straciło dwóch synów: Émile i Alex. "Był prawdziwym artystą i hojnym, kochającym facetem" - napisał producent Nathan Ross, który jako pierwszy przekazał informację o tajemniczej śmierci reżysera.
Wiadomość ta była szokiem dla gwiazd, które z nim pracowały, jak i dla tysięcy fanów jego twórczości. Vallée był znany przede wszystkim dzięki filmowi "Witaj w klubie" w jego reżyserii. Za role w nim Oscary otrzymali Matthew McConaughey i Jared Leto. Był także twórcą serialu "Wielkie kłamstewka", za który zdobył nagrodę Emmy.
Minęły cztery miesiące od śmierci Vallée. Rodzina za pośrednictwem portalu "Deadline" przekazała oświadczenie, w którym wskazuje przyczynę śmierci reżysera. Z raportu koronera wynika, że Jean-Marc Vallée zmarł w wyniku "śmiertelnej arytmii serca spowodowanej wcześniejszą chorobą niedokrwienną serca". W ponad 90 proc. przypadków odpowiedzialna za chorobę jest miażdżyca tętnic wieńcowych.
"Świadectwa przyjaźni, uznania i szacunku do naszego zmarłego ojca i jego pracy cały czas do nas napływają" - przekazali członkowie rodziny reżysera. "Jesteśmy niezwykle wdzięczni za te wszystkie wiadomości i mamy nadzieję, że jego kreatywność nie przeminie i będzie inspiracją dla innych osób w przemyśle filmowym, którym on tak się pasjonował" - dodali.
Warto przypomnieć, że już w grudniu 2021 r. pojawiły się pierwsze doniesienia z biura koronera. Bez szczegółów stwierdzono wtedy, że za śmiercią Vallée nie stoją "osoby trzecie". - Chciał długo żyć i pracować nad największymi projektami. Był źródłem niekończących się inspiracji i pozostawił po sobie wspaniałe wspomnienia, które będą pielęgnować wszyscy ci, którzy go znali, pracowali z nim i doceniali jego rzemiosło - mówili synowie reżysera.