Granie to jego pasja
Hollywood pokochało go od razu - Sharon Stone wstrzymała prace nad "Szybkimi i martwymi", byle tylko Crowe, pracujący wówczas na planie filmu "Tacy jak my", dołączył do obsady. Potem były "Zabójcza perfekcja", "Tajemnice Los Angeles", oscarowy "Gladiator" czy "Piękny umysł", a aktor stale umacniał swoją pozycję w Hollywood. Nie pozwalał jednak, by go zaszufladkowano, starał się dbać o różnorodność przyjmowanych propozycji.
- Nigdy nie zależało mi na tym, by trzymać się ról jednego typu czy filmów z konkretnego gatunku. Po prostu gram w takich produkcjach, jakie mi odpowiadają - mówił w Wirtualnej Polsce i dodawał: - Tak naprawdę mógłbym grać w filmach nawet za darmo. Serio! Do tego stopnia uwielbiam tę pracę.