Gabriela Kownacka i Piotr Fronczewski. Wyjątkowa para polskiego kina

Wzajemna życzliwość? Na pewno! Adoracja? Chyba też... Przez lata wiedli długie rozmowy o życiu w małej kanciapie pod schodami.

Gabriela Kownacka i Piotr Fronczewski
Gabriela Kownacka i Piotr Fronczewski
Źródło zdjęć: © AKPA

Czym żyliśmy wczesną wiosną 1999 roku? 12 marca Polska, Czechy i Węgry wstępują do NATO. Dwanaście dni później rozpoczyna się interwencja paktu w Serbii. Premierem w Polsce jest Jerzy Buzek, prezydentem Aleksander Kwaśniewski. 12 lutego odbywa się uroczysta premiera filmu "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana, a 16 marca Polsat emituje pierwszy odcinek serialu "Świat według Kiepskich". 23 lutego ten sam Polsat pokazuje pierwszy, pilotażowy odcinek "Rodziny zastępczej". Trwał jakieś 25 minut. Odcinków było zaledwie trzy i to od ich oglądalności zależało, czy powstaną kolejne. Bo choć powierzenie głównych ról małżeństwa Kwiatkowskich Gabrieli Kownackiej i Piotrowi Fronczewskiemu dawało podstawy do optymizmu w tej kwestii, to przecież pewności nie było. Okazało się, że odcinki spodobały się widzom i ruszyła produkcja kolejnych. W ciągu 10 lat zrealizowano ich 329m, w pięciu seriach.

Gabriela Kownacka od początku była zachwycona scenariuszem. Jednak jej doświadczenie serialowe było niewielkie. Pod koniec lat 80. odrzuciła rolę w pierwszym polskim tasiemcu, "W labiryncie". Dopiero w latach 90. dała się przekonać i zagrała w serialu "Matki, żony i kochanki", co przyniosło jej popularność. Argumentem, który dodatkowo przeważył szalę na rzecz "Rodziny zastępczej", był udział w produkcji Piotra Fronczewskiego. Bo przecież dobrze się znali.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na planie filmowym po raz pierwszy spotkali się w "Trędowatej" Jerzego Hoffmana. Był rok 1976. 24 letnia Gabriela niedawno skończyła Szkołę Teatralną, była świeżo poślubioną żoną Waldemara Kownackiego (małżeństwo zakończy się rozwodem, ale aktorka nie wróci do panieńskiego nazwiska Kwasz) i była wdzięczna reżyserowi, że obsadził ją w charakterystycznej roli Rity Szylinżanki, która pozwoliła jej rozwinąć skrzydła. Piotr Fronczewski, starszy, uznany już aktor, jako zakochany hrabia Trestka znakomicie uzupełniał jej postać. Dwa lata później zagrali w kinowym przeboju "Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy" Janusza Rzeszewskiego i Mieczysława Jahody.

Panu Piotrowi młodsza koleżanka podobała się, nawet bardzo, ale od początku tej zawodowej relacji stworzyła dystans, co on zaakceptował. "Była malutką dziewczynką, z wdziękiem uroczym, noskiem, ładną pupką i pięknym biuścikiem" opowiadał aktor z rozmarzeniem po latach. Dla Gabrieli Kownackiej rola ta była wyzwaniem, któremu niełatwo było sprostać: musiała tańczyć, mając na sobie jedynie sweterek przypominający krótką sukienkę, a przygotowujący ją do tej sceny choreografowie nie poświęcili próbom wystarczającej ilości czasu. Poza tym, choć podobała się mężczyznom, była pełna kompleksów odnośnie swego wyglądu. Do tego stopnia, że sama nazywała się "pulpetem"...

W 1981 roku spotkali się w Teatrze Polskiego Radia w słuchowisku "Poeta i natchnienie" Juliusza Słowackiego. On był poetą, ona jego Muzą, Atessą. Od pierwszych odcinków "Rodziny zastępczej" kręconych najpierw w studiach przy ulicy Chełmskiej, a potem w domu przy ulicy Frezji 15 w Wawrze, widać było, że pomiędzy odtwórcami głównych ról, filmowymi małżonkami, istnieje szczególna chemia. Nie mieli garderoby z prawdziwego zdarzenia. Czas pomiędzy scenami spędzali w kanciapie pod schodami na fotelach przy małym stoliku, popijając wodę lub kawę, przepowiadając swoje kwestie lub wiodąc długie rozmowy o sztuce i życiu. Gabriela Kownacka, zawsze perfekcyjnie przygotowana, uśmiechała się w duchu, widząc, że jej partner nie zawsze umiał tekst na pamięć, w związku z tym w różnych miejscach przyklejał sobie karteczki z podpowiedziami. Aż kusiło ją, by kiedyś je zerwać, tym bardziej, że Piotr Fronczewski był wyjątkowo złośliwy w komentowaniu wpadek swoich kolegów na planie.

Oboje czuli się dobrze w swoim towarzystwie. "Niestety, jest to małżeństwo nie skonsumowane, nad czym strasznie ubolewam, no bo minęły trzy lata, no się człowiek czegoś domaga, ale widocznie tak musi być" - żartował aktor w wywiadzie. "To było miłe wspólne przeżywanie, pełne wzajemnej życzliwości. Może to za duże słowo pewnej adoracji, ale coś w tym było" - opowiadał po latach. A przecież nie jest to wcale regułą, nie zawsze serialowa para rozumie się dobrze i darzy sympatią także w prawdziwym życiu. Trudno się zresztą temu dziwić, szczególnie biorąc pod uwagę rytm aktorskiej pracy. Przez niemal 10 lat każdego miesiąca mieli po 1012 dni zdjęciowych, gdyby więc zsumować je wszystkie, wyszłoby pewnie ze cztery miesiące.

Po latach Piotr Fronczewski oceniał, że Kownacka miała wyraziste poglądy w różnych sprawach i "zadatki na feministkę". "Była bardzo ciekawym, emocjonalnie i intelektualnie, rozmówcą" - podsumował. Zwrócił uwagę, że, choć towarzyska i bardzo życzliwa wobec całej ekipy, czasem miała potrzebę samotności i wtedy nie należało jej przeszkadzać. O pewnej intymności ich relacji może świadczyć drobny, ale znamienny szczegół: tylko Piotr Fronczewski miał prawo zwracać się do koleżanki zdrobniałym przydomkiem: Gapa.

Wieść o chorobie nowotworowej Gabrieli Kownackiej spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba. Tym bardziej, że aktorka długo ukrywała swój stan zdrowia. Po pierwszym leczeniu wróciła na plan, z nieco inną po chemioterapii fryzurą. Z chorobą zmagała się bardzo dzielnie sześć lat. W "Rodzinie zastępczej" grała do 2008 roku. Zmarła 30 listopada 2010 roku, osierocając filmową rodzinę oraz syna z małżeństwa z Waldemarem Kownackim, 17letniego wówczas Filipa. Nieco ponad rok wcześniej Polsat poinformował o zakończeniu prac nad serialem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)