Jolanta Lothe. Przez lata walczyła z łatką "dziewczyny z dekoltem"
Wypływała w filmowy "Rejs" z obietnicą zagrania jednej z głównych ról. Skończyło się na epizodzie dziewczyny paradującej w kostiumie kąpielowym. "Ja tam nie grałam. Pokazano mnie i mój biust. Moja mama zagrała bardziej charakterystyczną rolę w tym filmie. Mnie przebili wspaniali naturszczycy"– tak oceniała udział w kultowym filmie Jolanta Lothe.
Rola w "Rejsie" mogła być dla młodej (28 lat) aktorki przepustką do kariery na dużym ekranie. Ale wielka improwizacja u reżysera Marka Piwowskiego i jego kompanów na statku sprawiła, że za burtę wyleciało sporo zaplanowanych scen. Ma rację aktorka, mówiąc że jej mama, Wanda Stanisławska-Lothe, jako żona inżyniera Mamonia miała większe pole do popisu. Pani Jolanta uważa, że jej epizod – dziewczyny na plaży – mogła zagrać dowolna modelka o niezłej figurze. Chyba jednak nie ma racji. Nie każda bowiem modelka posiada to coś, co zwykło się określać seksapilem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: "Moje wielkie odkrycie". Kieran Culkin o pobycie w Polsce
"A co oprócz tego?" – zżymała się aktorka, próbująca wydostać się z pułapki "dziewczyny z warunkami". Panowie reżyserzy widzieli w niej głównie kobietę z dekoltem. Zagrała więc niewierną żonę ("Klub Profesora Tutki"), barmankę ("Droga") czy prostytutkę ("Daleko od szosy"). Każdą z tych drugoplanowych ról zyskiwała sympatię widzów. Ale dużą popularność przyniosła jej dopiero rola Genowefy Kłoś, pielęgniarki, nieco lekkomyślnej przyjaciółki głównej bohaterki serialu "Doktor Ewa" (w tej roli Ewa Wiśniewska).
W uciecze od stereotypu nie pomógł aktorce komplement Stanisława Różewicza. Reżyser "Samotności we dwoje" nie bawił się w wyszukane epitety czy metafory jak jego brat Tadeusz, słynny poeta. Wyłożył kawę na ławę: "Lothe ma najpiękniejszy biust w całej Warszawie". Po latach, wyjaśniając powody nieobecności na ekranie, aktorka wyznała, że nie chciała przyjmować więcej ról, w których miała tylko ładnie wyglądać. "Ambitniejsze role były dla mnie niedostępne" – wzdychała.
Rycerz za Kurasiową
Obie panie Lothe zostały aktorkami, jednak to nie oznacza, że córka wyssała aktorstwo z mlekiem matki. Jola urodziła się w 1942 r. w Wilnie. Jej ojca zabili Niemcy. Po wojnie wraz z mamą i babcią zamieszkały w Gdańsku. W liceum Jolanta rozważała jakiś "poważny zawód", na przykład medycynę.
"Dopiero tuż przed maturą wzięłam udział w konkursie recytatorskim. Zajęłam drugą lokatę w kraju i pomyślałam o szkole teatralnej" – wspominała. Do PWST dostała się za pierwszym razem. Jeszcze jako studentka w 1964 r. debiutowała w serialu "Barbara i Jan". Rok później zaliczyła debiut na dużym ekranie. Jako "dziewczyna w Studiu Nagrań Pocztówkowych" grała w "Walkowerze" Skolimowskiego.
Doskonale szło jej w teatrze. Pierwszy sezon w Syrenie, później kolejne teatry warszawskie – z Teatrem Studio włącznie. To właśnie tu spotkała się ponownie z Helmutem Kajzarem. Poznali się jeszcze na studiach. On przychodził na próby, zabiegał o uwagę. Jolanta ignorowała zaloty. Połączyła ich praca w Teatrze Telewizji. Mieli o czym rozmawiać także poza planem. Romans trwał rok. Jolanta wyjechała "za chlebem" do innego miasta. Nie wytrzymali bez siebie długo. Wzięli ślub, rok później urodziła się córka Paula.
"Marzyłam o graniu niekonwencjonalnych, trudnych postaci. W takich rolach widział mnie tylko Kajzar. Z nim najchętniej pracowałam" – mówiła aktorka awangardowych przedstawień "Sędziowie" czy "Rycerz Andrzej".
W pamięci telewidzów zapisała się jednak jako Urszula Kurasiowa z serialu "Polskie drogi". Scenarzyści Jerzy Janicki i Andrzej Mularczyk dostrzegli potencjał aktorski Jolanty Lothe i rozbudowali wątek Kurasiowej. Za tę kreację została uhonorowana podwójnie – nagrodą branżową oraz wdzięcznością widzów.
Pod koniec lat 70. Lothe zniknęła z ekranów. Pomagała mężowi w jego walce z czerniakiem. Szukała ratunku wszędzie. "Szalałam, sprowadzałam specjalistów". Cudu nie było. Helmut Kajzar, dramaturg i reżyser, zmarł w 1982 r., trzy dni po 41. urodzinach.
Rzemiosło pozostaje
Oprócz ciekawych ról "zawdzięcza mu też córkę i... drugiego męża" – mówiła w jednym z wywiadów Jolanta. Wyszła za przyjaciela Kajzara Piotra Lachmanna, z którym od 1984 r. tworzyła eksperymentalny Videoteatr "Poza". Zaproszenia do tasiemcowych seriali odrzucała. Argumentowała, że nie są w stanie konkurować z dziełami mistrzów jak "Polskie drogi". Dlaczego więc zmieniła zdanie i zagrała w "Barwach szczęścia"? Bo rolę Teresy Struzik specjalnie dla niej napisała Ilona Łepkowska. "Nigdy nie odeszłam od zawodu, nie zapomniałam rzemiosła aktorskiego, mogłam łatwo wrócić do serialu. Rolą Teresy zyskałam dużą sympatię widzów, którzy jak się okazało, nie zapomnieli o mnie" – wyznała Jolanta Lothe.
Zmarła 1 kwietnia 2022 roku w wieku 80 lat.