65 lat "Psychozy". Reżyser zastawił swój dom, by nakręcić horror wszech czasów
Hitchcock w desperacji zastawił własny dom, by nakręcić "Psychozę". Efekt? Wszyscy byli zszokowani filmem. I to nie jest przesada, bo podczas seansów w kinach musiała niejednokrotnie interweniować policja.
Sekretarka Marion Crane (w tej roli Janet Leigh) kradnie pieniądze szefa i ucieka autem do partnera, z którym pragnie rozpocząć nowy rozdział. Warunki na drodze nie rozpieszczają i kobieta zostaje zmuszona odbyć przymusowy postój. Zatrzymuje się w przydrożnym motelu Bates prowadzonym przez zbyt blisko "związanego" z własną matką Normana (Anthony Perkins). Jeszcze tej samej nocy Marion zostaje zasztyletowana pod prysznicem. W ślad za zaginioną ruszają prywatny detektyw (Martin Balsam), zmartwiona siostra (Vera Miles) i ukochany Sam (John Gavin).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity
Mistrz suspensu ujął w "Psychozie" (1960) nie tylko wyznaczniki swego stylu, jak kompleks Edypa czy dynamiczny montaż towarzyszący scenie najsłynniejszego morderstwa w dziejach kina, ale też przekroczył własny dorobek, tworząc fundament slashera – podgatunku horroru, który w kolejnej dekadzie zdominuje ekrany fanatyków rozlewu krwi. "Psychoza" pozostaje najsłynniejszym dziełem Hitchcocka. Wokół jej powstania odnajdziemy liczne anegdoty i ciekawostki, które warto przypomnieć w rocznicowym miesiącu.
Najlepszym przyjacielem chłopca jest jego matka
"Psychoza" została luźno oparta na motywach powieści Roberta Blocha. Zarówno w literackim pierwowzorze, jak i filmie za inspirację przy tworzeniu postaci Normana Batesa posłużyły losy zbrodniarza Eda Geina. Rzeźnik z Plainfield był seryjnym mordercą i kanibalem, wykradał szczątki z pobliskiego cmentarza, a następnie wytwarzał z nich przedmioty oraz kostiumy.
Makabryczne zbrodnie Geina ujrzały światło dzienne w drugiej połowie lat 50. Wtedy też okazało się, że wpływ na zaburzoną naturę złoczyńcy miała jego toksyczna relacja z matką. Autor książki "Psychoza" zaadaptował mroczny wątek na potrzeby wypełniającego fabułę freudowskiego kompleksu Edypa. "Ciekawiło mnie, jak ten mężczyzna, którego nikt nawet nie podejrzewał o jakieś przewiny, w mieście, w którym kiedy ktoś kichnął na północnych krańcach, to na południowych już mówiono 'na zdrowie', niespodziewanie został zdemaskowany jako masowy morderca" – mówił o wpływie faktycznej tragedii na swoje pióro Robert Bloch.
Hitchcock rozbudował portret ekranowego Normana Batesa. Wykorzystał młodzieńczą naturę aktora Anthony’ego Perkinsa, aby dobitnie ukazać nieoczywiste korzenie zła, drzemiącego pod pozorną maską niewinności. Perkins doskonale oddał oblicze zdominowanego przez osobowość matki chłopaka, który mimo złudnej nieśmiałości skrywa zaburzoną psychikę i obłęd. W 2003 roku Norman Bates zajął drugie miejsce w zestawieniu AFI największych bohaterów i złoczyńców wszech czasów, a jego kwestia "Najlepszym przyjacielem chłopca jest jego matka" przeszła do historii.
Estetyzacja makabry
Gra aktorska to jedno, ale efekt "Psychozy" nie byłby taki sam, gdyby nie techniczna maestria. Mimo szeregu barwnych produkcji na koncie Hitchcock zadecydował, aby rozgrywającej się na ekranie makabrze towarzyszyły czarno-białe kadry. Jak sam uzasadniał, nie chciał, aby zdjęcia prezentowały się zbyt krwawo. "Nakręcona w kolorze krew cieknąca odpływem prysznicowym byłaby odpychająca", podsumował.
Zbudował strach na poziomie psychologicznym – przed tym co nieznane, a jednocześnie zagrażające nam na wyciągnięcie ręki. Posłużył się przy tym czystym językiem kina skupionym na pracy kamery i sugestywnym montażu. Hitch opowiadał o efekcie: "Ważne było, żeby połączenie wszystkich cząstek filmu – zdjęć, ścieżki dźwiękowej, czystej techniki – kazało publiczności zawyć ze zgrozy".
Suspens i niepokój podsyciły niezrównane kompozycje Bernarda Herrmanna. Przy tworzeniu muzyki do "Psychozy" zdecydował się użyć instrumentów smyczkowych, które zdaniem kompozytora oddawały głębię ludzkiego krzyku. Herrmann zbuntował się przeciwko wizji reżysera, który pierwotnie chciał wpleść do historii… jazzowe melodie. Później Hitchcock w akcie wdzięczności podwoił honorarium Herrmanna.
Najwięcej uwagi poświęcono kultowej scenie zabójstwa pod prysznicem. Co ciekawe, w książce Roberta Blocha zbrodnia obejmuje zaledwie kilka zdań opisu. Rozpalił on na tyle wyobraźnię mistrza suspensu, że ten postanowił uczynić z niego najważniejszy moment filmu. Niespodziewane, a przez to wytrącające widzów ze strefy komfortu morderstwo Marion Crane trwało czterdzieści pięć sekund, ale jego kręcenie zajęło ekipie 7 dni przy wykorzystaniu siedemdziesięciu ustawień kamery. Krew imitował syrop czekolady, a dźwięk zatapiającego się w ciało noża uzyskano podczas… krojenia melona.
Sukces "Psychozy"
Arcydzieło kina grozy okazało się przełomowe pod wieloma względami. Alfred Hitchcock przewrotnie pozbył się głównej gwiazdy jeszcze w pierwszej połowie filmu. Zabieg natchnie później m.in. Wesa Cravena w filmie "Krzyk", gdzie najsłynniejsza aktorka z obsady – Drew Barrymore – ginie na samym początku, igrając na nerwach publiczności. To w "Psychozie" po raz pierwszy ukazano ponadto otwartą muszlę klozetową i spuszczaną w niej wodę. Wcześniej widzowie obserwowali toaletę jedynie z oddali np. przy okazji surrealistycznego "Złotego wieku" Luisa Buñuela. Hitchcock prowokował cenzorów.
"Psychoza" okazała się największym sukcesem kasowym w dorobku Alfreda Hitchcocka. Sam twierdził, że nie wierzył w powodzenie filmu, o którym mówił ironicznie "zapchajdziura". Tuż po pierwszych pokazach wyznał: "Zawsze byłem w stanie przewidzieć reakcję publiczności, ale tym razem zupełnie mi się to nie udało".
Deprecjonujące słowa autora zdają się jednak przeczyć rzeczywistości – Hitchcock był tak zdeterminowany, by dokończyć projekt, że zastawił własny dom. Został zmuszony samodzielnie sfinansować "Psychozę". Wytwórnia Paramount podjęła się jedynie dystrybucji. Studio obawiało się bowiem kontrowersyjnego wątku mordercy przebierającego się za własną matkę i powtórki z metaforycznego "Zawrotu głowy" (1958), który w chwili premiery poniósł finansową klęskę. Ryzyko się opłaciło. Przy wkładzie 800 tys. dolarów w samym roku debiutu film zarobił 15 milionów.
Sekundy terroru
Kampania promująca "Psychozę" okazała się jedną z najsprawniej przeprowadzonych w historii. Wykupiono nakład powieści Roberta Blocha, aby wstrząsnąć widownią w trakcie przewrotnego finału. Zrezygnowano ponadto z poprzedzającego premierę seansu dla krytyków. Kiniarze musieli podpisywać oświadczenia o zakazie wpuszczania spóźnialskich na salę po rozpoczęciu seansu.
Wszystkie działania miały na celu spotęgowanie aury tajemnicy wokół "Psychozy". Witający odbiorców z plakatów Hitchcock wzniecał napięcie jeszcze przed projekcją. Na sali nikt nie spodziewał się natomiast gwałtownej i brutalnej sceny morderstwa Marion. Kilkukrotnie interweniowała policja. Peter Bogdanovich wspominał: "To było absolutnie okropne, nikt nie zachowywał się normalnie podczas sceny pod prysznicem, niepodobna było słyszeć ścieżki dźwiękowej, gdyż całkowicie zagłuszały ją wrzaski na widowni".
"Psychoza" pozostaje jednym z epokowych punktów X muzy. Alfred Hitchcock zdemaskował w niej wszechobecne pozory i podążające za każdym z nas widmo śmierci. Po raz kolejny zmanipulował ponadto odbiorców. "W Psychozie udało mi się chyba to, co lubię najbardziej na świecie: roztoczyć kontrolę nad widownią" – mówił. Najlepiej oddają to ujęcia przedstawiające wysiłki Normana Batesa starającego się zatopić samochód ofiary. Auto przez chwilę nieruchomieje na powierzchni, a my w duchu kibicujemy złoczyńcy, odczuwając ulgę, gdy ślady zbrodni znikają ostatecznie w głębinach. Hitchcock pokazuje, że zło czai się w każdym z nas.
Sekta i "Syreny" wśród hitów Netfliksa, mocne sceny w "I tak po prostu", genialne "Mountainhead" i wielka wojna gigantów w kinach. Co dzieje się w "Mission Impossible" i ile tam Marcina Dorocińskiego? O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: