Sąd nie zgadza się z Rywinem

Warszawski sąd oddalił powództwo spółki filmowej Lwa Rywina przeciwko redaktorowi naczelnemu "Gazety Wyborczej" Adamowi Michnikowi.

Według sądu, sugestie Michnika przed sejmową komisją śledczą badającą tzw. aferę Rywina, że spółka Heritage Films to pralnia brudnych pieniędzy, nie były działaniem bezprawnym i w żaden sposób nie naruszyły dóbr osobistych firmy Lwa Rywina. Wyrok jest nieprawomocny.

Warszawski sąd przypomniał, że Adam Michnik słowa pod adresem Heritage Films o praniu brudnych pieniędzy wypowiedział przed sejmową komisją do sprawy tzw. afery Rywina w odpowiedzi na pytania posłów co do śledztwa dziennikarskiego. Michnik opowiadał wtedy, w 2003 roku, przed komisją śledczą, że "Gazeta Wyborcza", badając różne wątki afery korupcyjnej z udziałem Lwa Rywina, "postawiła tezę: czy spółka filmowa Lwa Rywina jest pralnią brudnych pieniędzy". Teza ta była badana i sprawdzana. Szukano też ekspertyz mających ją potwierdzić lub obalić - podkreślił sąd, cytując zeznania Adama Michnika przed komisją śledczą. Sędzia Iwona Wiktorowska zaznaczyła, że śledztwo dziennikarskie "Gazety Wyborczej" było prowadzone w ramach prawa prasowego i było zgodne z prawem, a zakończyło się niepotwierdzeniem tej tezy. Zdaniem sądu, na negatywny wydźwięk tych słów najbardziej wpłynęły wyrwane z kontekstu relacje prasowe, które pomijały faktyczne okoliczności, w jakich zostały wypowiedziane przez Michnika sporne słowa.

Po wyjściu z sali adwokat reprezentujacy Rywina, mecenas Piotr Rychłowski zapowiedział apelację od orzeczenia sądu. Według niego "śledztwo prowadzone przez "Gazetę Wyborczą" w sprawie afery Rywina było mitem i niedopuszczalne jest także to, że jak pokazał dzisiejszy wyrok sądu przed komisją śledczą, można mówić różne rzeczy - czasem zgodne, czasem niezgodne z prawdą, obrażające innych".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)