''Praca w filmie jest wyczerpująca psychicznie''
„Salto” nie było debiutem reżyserskim Tadeusza Konwickiego, cenionego polskiego literata. Kiedy zaczął pracował w Zespole Filmowym „Kadr”, nawiązał znajomość z filmowcami, czego efektem był „Ostatni dzień lata” (1958).
- Dla mnie, jako literata, doświadczenia filmowe były niezwykle korzystne – opowiadał w Gazecie wyborczej. - Przykładowo, gdy mam papier, pióro i kałamarz z atramentem, w ogóle nie liczę się z czasem. Natomiast film uczy i lapidarności, i ceny czasu.
Ale doświadczenie na planie filmowym wspomina jako ciężką harówkę: - Praca w filmie jest wyczerpująca psychicznie – dodawał. - To jest sprawa nieustającego napięcia. Dotyczy to i reżysera, który pracuje w stanie histerii, i wózkarza, który wozi kamerę. To się bierze stąd, że trzeba zarejestrować geniusz chwili, moment, kiedy praca 50 ludzi osiągnie moment szczytowy. Złapać to jest szalenie trudno.