"Witaj w piekle"
Inaczej wyglądała praca na planie najnowszej, czwartej części "Johna Wicka". - Pamiętam w kluczowej scenie leżę na plecach, nade mną Keanu, który mnie okłada, a nad nami sikawki polewające nas wodą. Prawy cios pięć cm od podbródka, potem lewy, wbity w ramię, a potem prawy, w dół w okolice mostka. Scena była kręcona tylko z jednej kamery, z jednej perspektywy. Potem kręciliśmy ją jeszcze raz pod nowym kątem. I znowu, i znowu, i tak w kółko – wspomina.
Adkins wiedział, że lekko nie będzie. Pierwszego dnia jego zdjęć powitał go poobijany i kulejący Reeves, a reżyser Chad Stahelski wykrzyknął: - Jeszcze nie wiesz, czym jest piekło! Witamy w świecie "Johna Wicka".
Jednak gorsze od wysiłku fizycznego i bólu była charakteryzacja. Reżyser wymyślił, że Scott nie może przypominać swoich dotychczasowych bohaterów. Miał więc na sobie pogrubiający garnitur i gorset, sztucznie dorobiony podbródek i złote nakładki na zęby.
Jak sam przynał, wyglądał na cięższego o 50 kg. - Zawsze wierzyłem, że Scott będzie kimś i dzięki mnie został kimś wyjątkowym. Przestał być dublerem samego siebie –zauważył ironicznie Chad Stahelski w rozmowie z "Men's Health".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.