Animowana rewolucja
Tę rewolucję najlepiej ilustruje "Johnny Bravo" - serial autorstwa Vana Partible, w ekipie którego MacFarlane pełnił rolę pomocniczego scenarzysty i animatora. Na pierwszy rzut oka, to typowy serial o idiocie wygłupiającym się ku uciesze dzieci. Wystarczy się jednak uważniej przyjrzeć, by dojść do wniosku, że Johnny Bravo nie jest zwykłym idiotą, ale bardzo trafną karykaturą promowanego przez ówczesne Hollywood ideału męskości. Obdarzony monstrualnie umięśnioną klatką piersiową Johnny ma w życiu tylko dwie pasje - dbanie o własną fryzurę i podrywanie dziewczyn. Dobrze radzi sobie jednak tylko w pierwszej z nich, gdy przychodzi do kontaktów damsko-męskich, okazuje się, że ten ideał męskości to zwykły cham i głupek.
Za pomocą wymyślonej przez siebie postaci Partible wyśmiewał kulturę maczo, kreowaną przez gwiazdorów kina akcji w rodzaju Sylvestra Stallone czy Arnolda Schwarzeneggera. Pokazywał, jak płytkie jest ich zachowanie, kpił z ograniczonego intelektu osiłków z siłowni. I oddawał sprawiedliwość kobietom, które Johnnym najzwyczajniej w świecie gardziły.
Podobne przesłanie miewały przygody młodego naukowca Dextera. W jednym z odcinków widzimy, jak niski chłopiec w okularach jest prześladowany przez szkolnych łobuzów. Bierze na nich odwet podczas lekcji wychowania fizycznego. Zaprojektowany przez niego robot masakruje oprawców piłkami do koszykówki. Intelekt wygrywa z mięśniami.