Sid Vicious to synonim punk rocka. Charyzmatyczny degenerat i domniemany morderca
10.05.2018 | aktual.: 11.05.2018 11:16
Trudno o bardziej ikoniczną postać w historii punk rocka niż Sid Vicious. Gniewny 20-latek, który paradował w koszulce ze swastyką, atakował fanów i dokonywał samookaleczeń. Żył i odszedł na własnych warunkach.
Kiedy Gary Oldman miał go zagrać w kultowym "Sid i Nancy" (1986), nie krył odrazy do wulgarnego narkomana. Aktor zachodził w głowę, dlaczego kogoś obchodzi życiorys takiego degenerata. Zbuntowanego Anglika, który pokazywał całemu światu środkowy palec. A kiedy stracił jedyną osobę, na której mu zależało, próbował ze sobą skończyć.
Rozbita rodzina
John Simon Ritchie Jr., szerzej znany jako Sid Vicious (ang. Sid Złośliwy/Okrutny), urodził się w Londynie 10 maja 1957 r. Syn wartownika z pałacu Buckingham, który dorabiał jako trębacz jazzowy, krótko po urodzeniu wyjechał z matką na Ibizę. Anne Ritchie (na zdjęciu) miała tam czekać na męża, ale kobieta wkrótce zdała sobie sprawę, że John senior zmienił zdanie i nie zamierza ich wspierać, jak obiecywał.
W 1965 r. Anne wyszła ponownie za mąż za Christophera Beverleya i osiadła z małym Johnem w hrabstwie Kent. Kiedy Anne owdowiała 3 lata później (Beverly zmarł na raka), zabrała syna i zamieszkała w Hackney we wschodnim Londynie. Tam też doszło do spotkania Johna ze starszym o rok imiennikiem, Johnem Lydonem (Johnny Rotten), który wymyślił ksywę Sid Vicious.
Początki punkrockowca
Nastoletni Sid Vicious kręcił się po Londynie z Johnem Lydonem. Byli squattersami (mieszkali "na dziko" w pustych lokalach) i stałymi bywalcami nowo otwartego butiku SEX, który należał do Malcolma McLarena i Vivienne Westwood, i odegrał kluczową rolę w rozwoju brytyjskiego punk rocka.
Zanim Sid Vicious i Johnny Rotten spotkali się na jednej scenie pod szyldem Sex Pistols, występowali wspólnie na ulicy, grając covery Alice'a Coopera. Vicious "grał" na tamburynie. Przechodnie nie byli zachwyceni i płacili im, żeby przestali hałasować. Od 1976 r. Vicious udzielał się w kapelach Flowers of Romance i Siouxsie and the Banshees (jako perkusista), był też typowany na wokalistę The Damned, ale nie zjawił się na próbie i "ustąpił" miejsca Dave'owi Vanianowi.
Basista z odpowiednim nastawieniem
Sid Vicious dołączył do Sex Pistols na początku 1977 r. jako basista. Jego nieumiejętność grania na basie była powszechnie znana, jednak Sid był obecny na wszystkich koncertach kapeli i jak tłumaczył menadżer zespołu, Malcolm McLaren, miał odpowiednie nastawienie. 20-latek żył według punkowego motta "No future" (nie ma przyszłości) i był bardzo charyzmatyczny. McLaren mówił po latach, że gdyby nie poznał wcześniej Rottena, to właśnie Sid byłby frontmanem Sex Pistols.
Wiecznie naćpany, niemyślący o jutrze awanturnik był idealnym materiałem na "gwiazdę" punk rocka. Paradował w koszulce z wielką swastyką na piersi, wszczynał burdy, ciął się na scenie żyletką. Do historii przeszedł jeden z koncertów, kiedy Sid zaatakował fana swoją gitarą. Przy takim wizerunku nieumiejętność grania na basie schodziła na drugi plan. Dość powiedzieć, że na jedynym studyjnym albumie Sex Pistols linię basu nagrywał gitarzysta. Sid nie oponował, gdyż leczył się wtedy na zapalenie wątroby.
"Kogo obchodzi Sid Vicious?"
Wkrótce w życiu Sida Viciousa pojawiła się Nancy Spungen. 19-letnia Amerykanka, groupie, okazjonalna prostytutka i striptizerka, która wprowadziła kochanka w świat heroiny. Kiedy w 1978 r. Sid opuścił szeregi Sex Pistols i rozpoczął karierę solową, Nancy pełniła rolę jego menadżerki.
Toksyczny związek Sida i Nancy stał się kanwą dla głośnego filmu z 1986 r., w którym tytułowych kochanków zagrali Gary Oldman i Chloe Webb (na zdjęciu). Obraz pokazywany w Cannes zebrał świetne recenzje, choć odtwórca roli Sida mówił po latach, że podchodził do tego projektu z dużą rezerwą. Do swojego bohatera czuł odrazę i nie rozumiał, kogo obchodzi życie Sida Viciousa.
"Żyłem tak, jak chciałem"
12 października 1978 r. Sid obudził się w hotelu na Manhattanie. Kiedy wszedł do łazienki otumaniony heroiną, zobaczył na podłodze swoją ukochaną, leżącą w kałuży krwi. "Nancy zawsze powtarzała, że umrze zanim skończy 21 lat" – opowiadał później Vicious. Obdukcja wykazała, że kobieta zmarła od ciosu nożem w brzuch. Narzędzie zbrodni należało do jej kochanka, który zeznawał, że niczego nie pamięta z tamtej nocy.
Po śmierci Nancy próbował dwukrotnie popełnić samobójstwo, podcinając sobie żyły rozbitą żarówką i skacząc z okna szpitala. Do więzienia trafił na 55 dni, gdzie został skierowany na odwyk. Wyszedł 1 lutego 1979 r. po wpłaceniu kaucji. Johnny Rotten opowiadał, że prawnika Viciousa opłacił Mick Jagger.
- Prawdopodobnie umrę zanim skończę 25 lat. Ale żyłem tak, jak chciałem – mówił Vicious, który zmarł po przedawkowaniu heroiny dzień po opuszczenia więzienia. Miał 21 lat.