Skrzydlate świnie: O tych, co w szalikach chodzą w lecie
Jeżeli chodzi o film ‘Skrzydlate świnie’ w reżyserii Anny Kazejak, to mamy tu do czynienia z rewelacyjnym kinem rozrywkowym, zrealizowanym niezwykle świadomie, w kwestii znajomość tematu i gatunku, a na dodatek z ogromnym impetem.
Jedyne co przy wstępie ciśnie mi się na usta, chcąc jak najlepiej przenieść pierwsze wrażenia na papier, oddaje kwestia wypowiedziana w filmie: „Daleka jestem od werbalizowania entuzjazmu. Powiem krótko – brawo!”.
‘Skrzydlate świnie’ to opowieść o grupie przyjaciół z niewielkiego miasteczka pod Poznaniem, Grodziska Wielkopolskiego, których połączyła wspólna pasja: futbol, a właściwie aktywne kibicowanie piłkarskiemu klubowi. Łączy ich klub, dzieli sytuacja życiowa.
Gdy pewnego dnia lokalny klub sportowy przestaje istnieć, życie czwórki głównych bohaterów wywraca się do góry nogami. Oskar (fantastyczna rola Pawła Małaszyńskiego)
zostanie zmuszony do założenia garnituru i przyjęcia posady od miejscowego Bossa (nijaki występ Cezarego Pazury)
. Nowa działalność Oskara ściągnie na niego prawdziwe kłopoty i doprowadzi do tego, że w środku dnia wyląduje zupełnie nagi na rynku, zostawi go ukochana, stanie się obiektem westchnień dziewczyny brata i zupełnie niespodziewanie dojrzeje.
Kazejak zrealizowała swój pierwszy w pełni długometrażowy film. I tym samym wprowadziła do polskiej branży filmowej ekstremalnie nową jakość, świadomość twórczą i rozmach stając się przy tym liderką młodego pokolenia scenarzystów i reżyserów w Polsce. ‘Skrzydlate świnie’ - choć tytuł zgoła rażący, nawet już po projekcji – nie posiada ani jednego słabego momentu, czy to na płaszczyźnie scenariusza, narracji czy też realizacji. Poczynając od bardzo dobrej czołówki i pierwszych sekwencji wprowadzających nas w świat przedstawiony (fenomenalny epizod Andrzeja Grabowskiego), po przez brawurowe aktorstwo w wykonaniu gwiazd polskiego kina, ale też statystów i na dokładkę Przemysława Salety, a kończąc na przezabawnych dialogach i rymowankach, które prędko mogą zyskać status kultowych.
Wielkim zaniedbaniem z mojej strony, byłoby zignorowanie drugoplanowych aktorów - Anny Romantowskiej i Witolda Dębickiego, którzy zachwycają, a ich niecodzienny nowy wizerunek rozbawia do łez.
Jedynie, ale to jedynie do czego można by się - kolokwialnie mówiąc – przyczepić, to widoczne spłaszczenie tematu, lub też problemu, zachowań i agresji u pseudokibiców w ich realnym środowisku. Przez ten jeden aspekt film traci na autentyczności, ale skoro reżyserka zabrała się za komedię i podporządkowując się jej ramom, chciała nieco ubarwić i subtelnie skarykaturować tą hermetyczną subkulturę, to ja jej wybaczam.
Film z pewnością osiągnie spektakularny sukces w Polsce. To nietuzinkowe, ale zaprezentowane na najwyższym poziomie, kino rozrywkowe przetrze szlaki i ustanowi nowe wzorce dla naszych scenarzystów. Nadszedł koniec banalnych komedii. Teraz mistrzostwem gatunku będzie krótka wrzuta.