Trwa ładowanie...
d1dnj4p
29-12-2006 15:19

Słodko-gorzki smak życia

d1dnj4p
d1dnj4p

Gamę nostalgicznych obrazów polskiej rzeczywistości rozświetla „Jasne błękitne okna”. Na ogół o smutnych sprawach opowiada się w równie przygnębiający sposób. Tutaj jest inaczej. Tutaj, choć miejscami smutno jest również miejsce na uśmiech.

Jeśli Bogusław Linda uświadomił sobie, że coraz lepiej rozumie kobiety, to może i Wam się to uda. Gdyż wbrew pozorom nie jest to chyba takie trudne. Choć nie oznacza to, że jednocześnie łatwe i proste do wykonania. Tak naprawdę kobietę potrafi zrozumieć tylko druga kobieta. Facet, jeśli nawet bardzo będzie się starał, pewnych spraw nigdy nie ogarnie swoim męskim rozumem.

Dzięki temu zrobienie filmu dla kobiet widzianego z perspektywy kobiet było pewnym wyzwaniem. Pomysł Beaty Kawki, filmowej Beaty, dopracowały trzy inne osoby. W ten sposób jawi się przed nami małomiasteczkowa opowieść o dorastaniu, przyjaźni i problemach życia codziennego. Z podróżą w czasie, retrospektywnym rysem.

Sygita, Beata, Marek – dorastająca młodzież i jakiś czas później, jako dorośli. Zawieszeni w dwóch różnych światach. Sygita, interesująca, ciekawa rola Joanny Brodzik, zatrzymała się na prowincji. Jej wielki świat nigdy nie był pisany. Ten pozostał jedynie w marzeniach. Beata natomiast stała się gwiazdą z wielkiego miasta. Jednak, czy mieszkamy tu, czy tam, każdy z nas z czymś się zmaga. Jeden telefon jest początkiem czegoś, co wiele lat wcześniej uległo zamrożeniu.

d1dnj4p

Pomimo problemów, z jakimi zmagają się obie kobiety jest w tym filmie miejsce na uśmiech. Nie przebija nostalgia, smutek, zrezygnowanie. Choć Sygita nie czuje się chyba kobietą szczęśliwą, tym bardziej, że dotyka ją jeszcze bolesna choroba. A jednak do końca pozostaje z uśmiechem na ustach. Czy wielki, kolorowy świat Beaty jest też taki cudowny i wspaniały?

Choć film mi się podoba i doceniam aktorskie dokonania zarówno pań, jaki panów, to jednak przebijają pewne niedociągnięcia w scenariuszu. Miejscami dialog nie jest zbyt spójny. Pewne zdania, zwroty, słowa wydają się bardzo nie na miejscu. Choć może, jeśli spojrzeć z innej perspektywy w jasne błękitne okno, może to wszystko zmieni nasze zapatrywania na pewne sprawy.

Słowa uznania należą się młodym aktorkom, dla których był to filmowy debiut. Bardzo podobała mi się młoda Sygita, pełna wdzięku, radości, uroku osobistego Olga Jankowska. Gratulacje również dla Wiktorii Kiszakiewicz. W profesjonalny sposób zagrała córkę Sygity, Marysię.

Nowe, reżyserskie dokonanie Bogusława Lindy to dowód na to, że polskie kino stać na więcej. Wciąż warto sięgać wyżej i dalej, aby zaskakiwać widza. Dawać mu powód do uśmiechu i refleksji, wzruszenia i tego czegoś, co czasem przychodzi po filmie. Linda pojawił się w filmie „Jasne błękitne okna” w podwójnej roli – reżysera i aktora.

Choć daleko mu do Jamesa L. Brooksa, czy Almodovara, na polskiej, filmowej scenie wypada przyzwoicie, a „Jasne błękitne okna” to ciekawe spojrzenie na życie. Ze wspomnieniem polococty, rozpadającej się Syrenki i wielkiego, starego semafora na małej stacji kolejowej.

d1dnj4p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1dnj4p