Trwa ładowanie...
dtalbp6
15-04-2010 16:07

Śnieżka w epoce cyfrowej

dtalbp6
dtalbp6

Wydawałoby się, że „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” to ponadczasowy klasyk, który obroni się zawsze. Niestety, ukazujące się właśnie ekskluzywne wydanie DVD z filmem przeczy tej tezie. Nie wszystkie arcydzieła przechodzą próbę czasu. Oglądanie niektórych po latach może być po prostu nużące.

Sukces powstającego w latach 1934-37 filmu o pięknej królewnie prześladowanej przez złą macochę był oszałamiający. Jego powstanie było prawdziwym przełomem technicznym, krokiem milowym w technice filmowej. Czarodzieje animacji Walta Disneya stworzyli pierwszy długometrażowy film animowany. Co więcej, film w całości kolorowy, doskonale udźwiękowiony i pełen zapadających w pamięć piosenek. Po raz pierwszy też na tak dużą skalę wykorzystano kamerę z szerokim obiektywem. Nie dziwi więc, że reakcja publiczności była więcej niż entuzjastyczna. Film uznawany jest dziś za jeden z najlepiej zarabiających obrazów w dziejach (po uwzględnieniu inflacji), wytwórnia Disneya została za niego nagrodzona specjalnymi statuetkami Oskara i siedmiu małych Oskarków, a Królewna i siedmiu krasnoludków znaleźli się na okładce prestiżowego pisma „Time”. Dla Amerykanów ten film to narodowa świętość. Dzieło uznawane za część dziedzictwa kulturalnego znalazło się na liście 100 najważniejszych amerykańskich filmów sporządzonych przez
Amerykański Instytut Filmowy. Śnieżka wciąż inspiruje też twórców - popkultura pełna jest aluzji do najsłynniejszego działa Disneya, a współczesne filmy chętnie oddają mu hołd (choćby twórcy „Shreka” w scenie, w której Fiona śpiewa z ptakami).

Jednak film oglądany z perspektywy współczesnego widza rozczarowuje. W przeciwieństwie do innych klasyków kina tamtych lat („Casablanki”, dzieł Charliego Chaplina, „Przeminęło z wiatrem”) seans „Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków” może być doświadczeniem męczącym i zniechęcającym. Kadłubkowa, uproszczona historia (w kilku miejscach wyraźnie rozmijająca się z tekstem oryginalnej baśni braci Grimm)
została rozciągnięta na długie 80 minut, przez co odbiorcę nie opuszcza wrażenie, że na ekranie tak naprawdę nic się nie dzieje. Ciągnące się w nieskończoność sceny, w których bohaterowie śpiewają i tańczą, zamiast urzekać - usypiają. Oczywiście, sporo w tym winy tego, że… …czasy się zmieniły, a dzisiejszy widz oczekuje nieco innego podejścia do kina - sprawniej poprowadzonej fabuły, szybszego tempa wydarzeń, lepiej naszkicowanych bohaterów drugoplanowych. Wydaje mi się jednak, że to nie tylko to, że problem tkwi w samym dziele. Piękna, naiwna Śnieżka sprzątająca mieszkanie krasnoludków to widok niezwykły i
magiczny, ale tylko przez pierwsze minuty. Gdy przyzwyczaimy się do oszałamiających rysunków i przesłodkiej, baśniowej stylistyki, czar pryska. Pojawia się myśl, że przecież to wciąż ta sama scena, wciąż ta sama niemiłosiernie rozciągnięta piosenka.

Jednak pomimo tych zastrzeżeń nietrudno zrozumieć, dlaczego Śnieżka w swoich czasach zrobiła tak oszałamiającą karierę. Magia tego filmu tkwi w kilku doskonale zrealizowanych scenach, mających w sobie więcej czaru niż wiele współczesnych pełnometrażowych animacji zrealizowanych na komputerach wartych miliony. Wspaniale wypada psychodeliczna scena ucieczki Śnieżki. Doskonale sprawdzają się inspiracje niemieckim ekspresjonizmem filmowym lat dwudziestych. Mimowolny uśmiech wywołuje pieśń pracujących krasnoludków - najprawdopodobniej najbardziej rozpoznawalna piosenka filmowa wszech czasów wciąż brzmi świetnie. Rewelacyjnie (i zaskakująco mrocznie) wygląda przemiana złej królowej w wiedźmę.

dtalbp6

Nie ukrywam, że mam problem z ocenieniem tego DVD. Z pewnością mogę go polecić każdemu maniakowi kina, który chciałby poznać jedno z najbardziej wpływowych dzieł w historii. Poprawiona wersja „Królewny Śnieżki” wygląda i brzmi świetnie, a cała masa dodatków sprawnie wprowadza widza w baśniowy i historyczny kontekst. Jednak widzowi, który chciałby obejrzeć ten film dla czystej przyjemności, poleciłbym przemyśleć sprawę dwa razy. Bo oglądana w 2009 roku klasyka Disneya nie zapiera tchu w piersi, nie oszałamia. I jest to nieco frustrujące.

dtalbp6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dtalbp6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj