"Robiłem za maskotkę"
Największą popularność zdobył dzięki serialowi "Stawka większa niż życie", ale później przez lata żałował, że przyjął ten angaż. Od tamtej pory praktycznie nie dostał żadnej większej roli.
- Chodziłem po reżyserach, żebrałem i nic. No, prawie nic. Dali mi zagrać Pana Samochodzika, czyli kolejną pozytywną postać typu Wujek Dobra Rada. Nie o taką rolę mi chodziło - żalił się w "Gazecie Wyborczej".
Popularność z czasem stała się dla niego strasznie męcząca, a fani nie dawali mu spokoju.
- Każdy w tym kraju znał moją twarz. To znaczy wtedy myślałem, że moją, bo okazało się, że tak naprawdę to twarz kapitana Klossa. Wychodziłem na ulicę - zbiegowisko. Jechałem na urlop - zbiegowisko. Doszło do tego, że znajomi, jak chcieli coś załatwić, np. przydział mieszkania albo kupno pralki, to prosili, żebym z nimi poszedł. "Nie musisz nic mówić, wystarczy, że się tam ze mną pokażesz". Robiłem za maskotkę – dodawał. Dopiero w teatrze udało mu się zrealizować swoje artystyczne inspiracje.