Stephen King tłumaczy się z wpisu o Oscarach. Po 2 tygodniach ma inną opinię
Pisarz zaraz po ogłoszeniu oscarowych nominacji bronił ich, twierdząc że nie liczy się różnorodność podejmowanej tematyki, ale jakość sztuki filmowej. Zdążył już zmienić zdanie.
Stephen King jest nie tylko poczytnym twórcą horrorów, ale również członkiem Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Zatem to on współdecydował o wyborze najlepszych filmów minionego roku, które mają szansę zdobyć Oscara.
Po ogłoszeniu tegorocznych nominacji w sieci zawrzało. Zauważono, że ponownie w głównej kategorii tylko jeden z filmów przedstawia damską perspektywę ("Małe kobietki" - przyp.red), ale już jego reżyserka Greta Gerwig nie otrzymała wyróżnienia.
Zobacz: "Joker" - zwiastun
Wówczas Stephen King skomentował medialne oburzenie na Twitterze.
- Nigdy nie uważałem różnorodności za wartość w sztuce. Tylko jakość. Wydaje mi się, że postępowanie inaczej byłoby błędem - napisał.
Za te słowa spotkała go krytyka m.in. ze strony afroamerykańskiej reżyserki Avy DeVernay, która nazwała pisarza "zacofanym ignorantem".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Po kilku tygodniach Stephen King postanowił jaśniej objaśnić swoje stanowisko. W felietonie opublikowanym na łamach "The Washington Post" zupełnie odwrócił kota ogonem.
- Najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić jako artyści i kreatywni ludzie, jest upewnienie się, że każdy ma taką samą uczciwą szansę, bez względu na płeć, kolor lub orientację. Obecnie tacy ludzie są słabo reprezentowani, i to nie tylko w sztuce - zadeklarował.
Po głębszym zastanowieniu dodał, że filmy z największą ilością nominacji można zakwalifikować do specyficznej kategorii.
- Z dziewięciu filmów nominowanych do Oscarów, najważniejsze – "Irlandczyk", "Le Mans' 66", "1917", "Joker" i "Pewnego razu... w Hollywood" – są tym co moi synowie nazywają "męską fikcją". Jest tam walka, broń i wiele białych twarzy - objaśnia.
W końcu pisarz wprost wytłumaczył się ze swojego wpisu na Twitterze.
- Osoby, które oceniają czyjąś twórczość powinny być ślepe na pytania dotyczące rasy, płci lub orientacji seksualnej. Nie powiedziałem, że tak jest dzisiaj, ponieważ nic nie może być dalsze od prawdy - napisał.
72- letni pisarz twierdzi, że Akademia pomimo prób zmian jest zacofana.
- Akademia bardzo się stara nadążyć za cyfrową erą, za erą Apple'a i Facebooka. Trzeba im to oddać, ale wspomniane starania to wciąż niewiele. Oni są na innej planecie - ocenia.
Poza oczyszczeniem siebie z zarzutów o rasizm i seksizm, Stephen King nie wskazał właściwej recepty na zmiany w organizacji Oscarów.