Szczegóły śmierci 37-letniego aktora. Próbował ochronić kobietę
Kilka dni temu pojawiła się informacja o śmierci Johnny'ego Wactora, gwiazdy serialu "Szpital miejski". 37-latek został postrzelony przez złodziei. Teraz wypływają kolejne szczegóły na temat tego, co dokładnie się stało.
Johnny Wactor kochał sport i aktorstwo. Dorabiał, pracując przy różnych mniejszych i większych produkcjach. Jego kariera aktorska rozpoczęła się od niewielkich ról w telewizji i filmach. Występował gościnnie w takich serialach jak "Army Wives", "NCIS", "The OA" i "Criminal Minds". Przełom w jego karierze nastąpił, gdy w 2020 roku dołączył do obsady serialu "Szpital miejski" ("General Hospital") jako Brando Corbin. Postać ta szybko zdobyła sympatię widzów i przyczyniła się do wzrostu jego popularności. Miał ponad 30 tys. fanów na Instagramie.
Dorabiał też sobie jako barman. Jak podawano w pierwszych doniesieniach, w sobotę 25 maja skończył zmianę i udał się na parking do swojego auta. Tam zobaczył trzech mężczyzn "majstrujących" przy samochodzie, prawdopodobnie próbowali ukraść katalizator. Jeden z mężczyzn wyciągnął broń i strzelił w kierunku Wactora. Dostał w klatkę piersiową. Zmarł w szpitalu. Teraz wypływają nowe szczegóły sprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Śmierć Johnny'ego Wactora
Jak podaje "Daily Mail", Wactor nie był sam w czasie tragicznego zdarzenia. Okazuje się, że odprowadzał swoją współpracowniczkę z baru do jej auta. Wtedy zobaczył złodziei, próbujących wyciągnąć jakąś część z jego samochodu. Gdy jeden z napastników wystrzelił z broni w kierunku pary, Johnny miał pociągnąć kobietę za jego plecy, ratując jej tym samym życie. Sam został jednak śmiertelnie postrzelony.
Sprawę komentuje brat aktora, Grant. - Jesteśmy z południa. Tak zostaliśmy wychowani, że nigdy nie pozwolilibyśmy na to, by kobieta szła sama do samochodu - mówi. - Natknął się na tych facetów i zobaczył, że ktoś próbuje odholować jego auto. Rzucił coś do nich, odwrócił się i wtedy zobaczył, że wyciągają broń. Pociągnął koleżankę za swoje plecy i wtedy go postrzelono - dodaje.
Na stronie GoFundMe pojawiła się zbiórka pieniędzy dla rodziny aktora. Założyć miała ją matka chrzestna zmarłego, Michaelle. "25 maja syn mojej kochanej przyjaciółki został zamordowany. Stał się ofiarą bezsensownej zbrodni" - napisała. "Chcę zebrać pieniądze dla jego matki, Scarlett, i jego braci, by mieli środki na podróże, konieczne do załatwienia spraw, po tym łamiącym serce wydarzeniu. Z Bożą pomocą zabójca zostanie zatrzymany, a rodzina będzie mogła ujrzeć jego twarz" - dodała.
Zbiórka na środki pieniężne dla rodziny, która musi załatwić sprawy związane z pogrzebem i zamknąć sprawy mieszkającego w Los Angeles Johnny'ego, cieszy się dużym zainteresowaniem internautów. Ustalono kwotę 100 tys. dolarów, a już uzbierano 40 tys. dol. Jak zaznacza inicjatorka, pieniądze, które nie zostaną wykorzystane na sprawy związane z pogrzebem, zostaną przekazane jednej z fundacji charytatywnych.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: