"Zwykły facet"
Bruce Willis - aktor w tamtym czasie niemal zupełnie nieznany - był dopiero gdzieś na dole listy kandydatów do roli McClane'a. Angaż dostał wyłącznie dlatego, że scenariusz mocno zmieniono, a z głównego bohatera zrobiono nie superglinę, a "zwykłego faceta".
Wcześniej rozważano kandydaturę Arnolda Schwarzeneggera (który rok wcześniej pracował z McTiernanem przy "Predatorze"), Sylvestra Stallone'a, Charlesa Bronsona, Harrisona Forda i Dona Johnsona. Willis rolę przyjął z radością, chociaż w tym samym czasie miał zdjęcia do "Na wariackich papierach".
Skoro świt biegł więc na plan komedii, a wieczorem stawiał czoła bandzie terrorystów w nieukończonej siedzibie Foxa, która udawała budowlę Nakatomi Plaza.