Pięć lat temu, podczas premiery pierwszej części filmu "Meg", krytycy nie mogli się zrozumieć, jak to jest możliwe, że w hollywoodzkiej produkcji może znajdować się aż tyle absurdalnych, pozbawionych logiki scen. Twórcy uznali najwyraźniej, że wobec widowiskowości wszystkie pozostałe elementy filmu nie mają znaczenia. Raz jeszcze zanurkowali więc w samych kąpielówkach na dno Rowu Mariańskiego.