"The Old Guard": między "Zmierzchem" a "Atomic Blonde" [RECENZJA]
"The Old Guard" to nowość Netfliksa, która stoi za blisko "Zmierzchu", a za daleko od "Atomic Blonde". Fani Charlize Theron, filmów superbohaterskich i komiksowego pierwowzoru będą zachwyceni. Reszta powinna być względnie usatysfakcjonowana.
Twórcy "The Old Guard", filmu opartego na serii komiksów autorstwa Grega Rucki (ilustrowanych przez Leandro Fernandeza), zwrócili się po koncept zapoczątkowany w filmie "Nieśmiertelny" w reżyserii Russella Mulcahy'ego z 1986 r.
W "The Old Guard" wykonanie nie jest niestety tak stylowe, a i wymiar romantyczny został gdzieś zagubiony. Główny jednak zamysł jest udanie powielony. Film akcji wyreżyserowany przez Gine Prince-Bythewood opowiada o grupie nieśmiertelnych najemników. Jest ich czwórka, znają się od stuleci. Przewodzi nimi Andy, w którą wcieliła się Charlize Theron. Jest najstarsza, jej korzenie sięgają zamierzchłych czasów, kiedyś ją nawet czczono jako bóstwo.
Teraz, chociaż jako najemnicy działają w imię dobra, gdzieś zatracili znaczenie swojej misji. Szczególnie Andy, która już nie wierzy w ludzkość, a efektów swoich działań zdaje się nie zauważać. Gdy nieśmiertelni zostają zaangażowani do odbicia porwanych, ktoś ich demaskuje. Ktoś ma wobec nich plany, bo ich dar można przecież wykorzystać nie tylko w dobrym celu, a już na pewno można na nim zarobić.
Nietrzeźwy Tomasz Bagiński jechał metrem. Wpadł na pomysł, z którego Netflix zrobił serial
"The Old Guard" miał ogromny potencjał, przyznaję. Nie udało się go niestety w pełni wykorzystać. Jako widz czułem oczywiście, jaki cel przyświecał twórcom i jaki chcieli uzyskać efekt, koncentrując się na koncepcji nieśmiertelności we współczesnym świecie.
Obraz opatrzony taglinem "Niełatwo żyć bez końca" skupia się właśnie na tym trudnym położeniu osoby obarczonej długowiecznością. Żaden z nieśmiertelnych nie jest bowiem tryskającą witalnością ludzką istotą, która mogłaby czerpać radość ze swojej "przypadłości".
Andy jest zgorzkniałą kobietą, uwikłaną w walkę od stuleci. Nie wierzy w człowieka jako istotę ludzką, widziała już każdy koszmar i nic nie wskazuje na to, by ludzkość wyciągała wnioski z kolejnych wojen. Podobnie pozostali, jak Booker (Matthias Schoenaerts), którego samotność dosłownie wykańcza. Każdy z nich przeżył śmierć najbliższych niczym pamiętny Connor MacLeod (Christopher Lambert) w "Nieśmiertelnym". Gdy ukochana lub ukochany, dzieci, rodzice starzeją się, oni pozostawali w sile wieku, a nie mogąc pomóc, patrzyli na umierających ze swojego najbliższego otoczenia.
The Old Guard | Bez końca: zwiastun | Netflix
"The Old Guard" nie do końca wykorzystał szansę na opowiedzenie kilku ważnych rzeczy, ale po prawdzie większość wyciągamy spomiędzy wierszy, bardziej próbujemy je dostrzec, niż rzeczywiście je zauważamy. Ważkość tematu, potrzeba bycia z kimś, dzielenia uczuć w trudnych czasach, możliwość oparcia się na kimś stanowi więc tutaj (choć jest trudny do uchwycenia) motyw przewodni filmu.
Realizacja i styl zawieszony jest nieznośnie gdzieś pomiędzy "Zmierzchem" a nakręconym z werwą kinem akcji. Pod tym kątem ciężko coś produkcji zarzucić. Jako fan talentu Charlize Theron byłem w pełni zadowolony.
44-letnia aktorka, która najwyraźniej gustuje (i czuje potrzebę) grania ról fizycznych i tym razem stanęła na wysokości zadania. Wszyscy pamiętamy jej doskonały występ w "Atomic Blonde", gdzie zaprezentowała się jako wytrawna fajterka, a choreografia i montaż zrobiły resztę. Tutaj jest podobnie. Nauka wyniesiona z filmu Davida Leitcha zaowocowała długimi sekwencjami, a sprawność fizyczna Theron jest tu aż nadto zauważalna. Dość napisać, że mężczyźni na ekranie pozostają daleko w tyle.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ci widzowie, którzy wręcz zacierają ręce, by kolejny raz napisać: "typowa produkcja Netfliksa", i tym razem mogą dać upust swoim emocjom. Tak, "The Old Guard" prezentuje bezpieczny standard, rozmiękczony temat, sporo kompromisów. Gina Prince-Bythewood nie miał odwagi ani by nacisnąć mocniej na pedał gazu, ani by dać sobie spokój z hamulcem przed ścianą.
Takie filmy (a szczególnie tak nęcący wyobraźnię koncept o nieśmiertelnych, którzy z wampirami nie mają nic wspólnego) muszą być przepełnione mrokiem, smutkiem, faktura powinna uderzać w szorstkie rysy. Wiele zabrakło, by wystawić wysokie noty, ale na szczęście "The Old Guard" broni się i został uratowany przez pion odpowiedzialny za akcję, kaskaderów, choreografów, specjalistów od efektów praktycznych.
To obraz z dużymi ambicjami, który może dość szybko ulotni się z naszej pamięci.
Trwa ładowanie wpisu: instagram